Jedni się z nich cieszą, inni je krytykują. Sekundniki, odliczające czas do zmiany świateł, pojawiły się na kilku skrzyżowaniach w Zabrzu. Korzystają z nich kierowcy i piesi. A to, czy dzięki nim jest bezpieczniej, badają naukowcy z Politechniki Śląskiej. Wykorzystują do tego drony, rejestrujące to, co dzieje się w newralgicznych punktach miasta.
- Bardzo dobra rzecz. Dzięki temu wiem, ile minut stoję. Poza tym, przynajmniej będzie widać, jak się zachowują kierowcy. A oni czasami jak mogą, to człowiekowi po piętach przejadą - skarży się jedna z mieszkanek Zabrza.
- Wszystko zależy od kierowcy. Jak niektórzy widzą, że kończy mu się zielone światło, to naciskają na pedał gazu - dodaje inny zabrzanin.
Ma być nowocześnie i bezpiecznie
Sekundniki, nazywane także "umilaczami czasu", odliczają czas do zielonego i czerwonego światła. Ich pojawienie się na zabrzańskich skrzyżowaniach jest związane z badaniami, które prowadzą naukowcy z Politechniki Śląskiej wspólnie z Instytutem Badawczym Dróg i Mostów w Warszawie. Zleciło je Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Chodzi o to, by unowocześnić znaki drogowe i urządzenia, które wspomagają bezpieczeństwo na drogach.
- Chcemy to zrobić na wzór tych państw, które w Europie są najbardziej zaawansowane pod tym względem. Jednym z małych elementów badań są właśnie tzw. "umilacze czasu". My jako naukowcy chcemy zbadać jaki jest ich wpływ na bezpieczeństwo - pozytywny, negatywny czy obojętny. Do tego celu są nam potrzebne zachowania kierowców - tłumaczy prodziekan Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej, prof. Stanisław Krawiec, który nadzoruje badania.
Naukowcy: nie interesują nas rejestracje
To, co dzieje się na skrzyżowaniach - przy włączonych i wyłączonych sekundnikach - sprawdzają drony. Naukowcy zdecydowali się je wykorzystać, bo są tańszym rozwiązaniem, niż np. kamery. Poza tym, jeśli te byłyby widoczne, zachowania kierowców mogłyby być inne, niż zwykle.
- W Zabrzu wykonano po dwie sesje pomiarowe. Każda z nich trwała 4 godziny - mówi Krzysztof Wąsala z firmy DronEye, która wykonuje pomiary dla Politechniki Śląskiej.
Mimo że z sekundników korzystają nie tylko kierowcy, ale i piesi, pod lupą naukowców są na razie tylko auta.
- Nie interesują nas ani rejestracje samochodów, ani osoby, które nimi jeżdżą. Chodzi o samo zachowanie pojazdów na skrzyżowaniu w przypadkach kiedy są i kiedy nie ma "umilaczy czasu" - mówi prof. Krawiec.
Policja: już widać, że jest lepiej
Pierwszy sekundnik zamontowano w Zabrzu pod koniec zeszłego roku. Teraz te urządzenia są już na trzech tamtejszych skrzyżowaniach - obejmują ulice Roosevelta i de Gaulle'a, Wolności i Piłsudskiego, a także Jordana i Krakowską.
- To skrzyżowania wytypowane - te, na których dochodziło do większej ilości zdarzeń drogowych. Badania trwają, ale już zauważyliśmy, że po zamontowaniu sekundników liczba zdarzeń drogowych zmalała. Jeżeli na tych skrzyżowaniach dochodzi już do jakichś kolizji, to najczęściej jest to przy dojeżdżaniu do świateł - wtedy najczęściej jest kontakt zderzak-zderzak - mówi rzeczniczka zabrzańskiej policji, sierż. Agnieszka Żyłka.
To, czy sekundniki wpływają na pozytywne zachowania kierowców, ostatecznie okaże się końcem września. Wtedy Politechnika Śląska opracuje wyniki swoich badań.
- Żadne rozwiązanie technologiczne nie wyeliminuje nierozwagi kierujących. Czasem warto zdjąć nogę z gazu tę jedną sekundę wcześniej lub warto zaczekać kilka sekund aż będzie pełne zielone światło. Myślę, że przede wszystkim rozwaga w połączeniu z technologią da bezpieczeństwo na drogach - podkreśla rzeczniczka policji w Zabrzu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Andrzej Winkler