Zarzut podpalenia, zabójstwa i usiłowania zabójstwa usłyszał Dariusz P., podejrzewany o podpalenie domu, w którym zginęła jego żona i czworo dzieci. Mężczyzna najpierw mówił o zwarciu, potem o tajemniczym podpalaczu. Strażacy, którzy przyjechali gasić ten pożar, podkreślają: to było dziwne, dom był jak bunkier.
- Po przyjeździe na miejsce, w najwyższym oknie budynku był młody człowiek. Jak się później okazało, 17-letni chłopiec, który wzywał straż pożarną, wołał pomocy. To jedyne okno, jakie było otwarte - wspominał w rozmowie z reporterką TVN24 Edward Deberny z Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu Zdroju. Jak tłumaczył, dom stanowił "w pewnym sensie twierdzę". - Wszystkie okna były pozamykane, z wyjątkiem tego jednego na poddaszu. Były pozamykane żaluzjami antywłamaniowymi - opowiadał strażak.
Zginęło 5 osób
Do pożaru doszło 10 maja 2013 roku w domu jednorodzinnym, w którym mieszkała 7-osobowa rodzina. Powierzchnia pożaru była niewielka - ok. 15 m kw. Jego ognisko znajdowało się na piętrze, paliła się część schodów i szafa. - Wiele faktów wskazywało początkowo, jeżeli chodzi o miejsce powstania tego pożaru, że to mogło być pozostawione żelazko. Aczkolwiek budziło to wiele wątpliwości - wspominał Edward Deberny z Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu Zdroju. W wyniku pożaru zmarło pięć osób. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci ofiar było zatrucie tlenkiem węgla. Na miejscu zginęła 18-letnia najstarsza córka, czterolatka - w trakcie udzielania pomocy. Potem w szpitalach w Jastrzębiu Zdroju i Cieszynie zmarli kolejno: 10-letni chłopiec i 40-letnia matka dzieci oraz 13-letnia dziewczynka. Ojca - Dariusza P., nie było w tym czasie w domu.
Zarzuty i areszt dla Dariusza P.
W czwartek gliwicki sąd aresztował mężczyznę na trzy miesiące. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński poinformował, że przedstawiony Dariuszowi P. zarzut dotyczy spowodowania pożaru i zabicia w ten sposób pięciu członków rodziny, a także usiłowania zabójstwa szóstej osoby - najstarszego syna. Jak ustalili nieoficjalnie dziennikarze "Superwizjera" i "Uwagi" TVN, powodem działań Dariusza P. mogły być kłopoty finansowe, a także romans. Jeśli zarzuty się potwierdzą, Dariuszowi P. będzie groziło dożywocie.
WIĘCEJ W "UWADZE" TVN I "SUPERWIZJERZE" WE WTOREK
Autor: kde/ja