Dożywocie grozi 35-latkowi podejrzanemu o zabicie swojej 30-letniej partnerki. - W niedzielę nad ranem wypchnął ją z okna w bloku - przekazuje Katarzyna Pietraszek-Rybak z Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Górniczej. Kobieta zginęła na miejscu.
Policjanci zostali zaalarmowani w niedzielę, 7 maja, po godzinie 9 przez jednego ze świadków, że kobieta wypadła z bloku przy ulicy Reymonta. - Kobieta wypadła z mieszkania na trzecim piętrze. Na miejscu jako pierwsi pojawili się policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego, którzy rozpoczęli reanimację poszkodowanej - opowiada podkom. Bartłomiej Osmólski z policji w Dąbrowie Górniczej.
Wezwano też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety, życia 30-latki nie udało się uratować.
Czytaj też: Wpuścił do domu znajomego, zginął od ciosów nożem. Po kilku godzinach zatrzymali podejrzewanego o atak
- Przed tragedią kobieta przebywała w mieszkaniu z dwoma mężczyznami, którzy zostali zatrzymani do wyjaśnienia - przekazał policjant. Byli pijani. Czynności z ich udziałem odbyły się dopiero po tym, gdy wytrzeźwieli.
"To było zabójstwo"
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Górniczej. Jej szefowa mówi tvn24.pl, że zarzut zabójstwa usłyszał 35-letni partner zmarłej.
- Nie mamy wątpliwości, że to było zabójstwo. Podejrzany został aresztowany na wniosek prokuratury przez sąd na najbliższe trzy miesiące - przekazuje prokurator Katarzyna Pietraszek-Rybak.
Dodaje, że podejrzanemu grozi dożywocie. Mężczyzna przedstawił swoją wersję wydarzeń, która jest teraz weryfikowana przez śledczych.
- Na tym etapie nie mogę informować, czy 35-latek przyznał się do stawianych mu zarzutów. Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa, nie przekazujemy informacji dotyczących naszych ustaleń - zaznacza prokurator Pietraszek-Rybak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock