Sąd drugiej instancji odrzucił argument, że Karolina B. była nietrzeźwa, gdy przejechała leżącego na ulicy mężczyznę, i obniżył jej wyrok. Ale kobieta i tak pójdzie do więzienia, bo według sądu "mogła dostrzec przeszkodę i powinna rozpocząć hamowanie". Na nagraniu z monitoringu widać, że nie zwolniła i pojechała dalej. Mężczyzna nie przeżył.
W Sądzie Okręgowym w Częstochowie zapadł prawomocny wyrok w sprawie Karoliny B., oskarżonej o przejechanie mężczyzny. Nie przeżył. Kobieta została skazana na dwa lata więzienia.
Według nagrania z monitoringu mężczyzna położył się na ulicy 7 Kamienic w Częstochowie w nocy długo przed tym, zanim nadjechała B. Według sekcji zwłok, był wtedy pijany. Według świadka, zeznającego w czasie procesu, kładł się na ulicy nie pierwszy raz.
Badanie krwi wykryło obecność alkoholu również u Karoliny B., co przesądziło o postawieniu jej zarzutów i zaważyło na wyroku w pierwszej instancji. Sąd drugiej instancji odrzucił jednak ten argument. Dlaczego więc kierująca idzie do więzienia?
Sarna, kamień, próg zwalniający
Zauważa go Dawid M., jadący audi sąsiednim pasem. Zatrzymuje się i widzi z naprzeciwka nadjeżdżającego forda - jak się okaże, z Karoliną B. za kierownicą. M. zezna, że mrugał do niej światłami. Ale ford przejeżdża po osobie leżącej na jezdni, co widać na nagraniu. M. zawraca i jedzie za B. Wyprzedza ją i razem wracają na miejsce wypadku.
- Powiedziała, że myślała, że przejechała sarnę. Sądząc po jej minie, była chyba zaskoczona, że kogoś potrąciła - mówił M. w sądzie pierwszej instancji. B. w sądzie mówiła inaczej: że myślała, że najechała na kamień lub próg zwalniający.
- Bardzo żałuję tego, co się stało. Nie widziałam tego człowieka. Będę musiała z tym żyć. Mogę się za niego modlić, palić znicze przy tabliczce. Zawsze go będę miała na sumieniu. Zrobiłam błąd, że wsiadłam do tego samochodu. Błagam sąd o to, żeby nie pozbawiał mnie wolności - mówiła B.
Inny świadek mówił w sądzie, że przejechany mężczyzna już wcześniej kładł się na ulicy. 41-latek w chwili śmierci miał we krwi 2,8 promila alkoholu.
Oskarżona według śledczych miała 0,6 promila alkoholu we krwi oraz lek na bezsenność. Prokurator wnioskował o sześć lat pozbawienia wolności. Sąd pierwszej instancji wymierzył trzy lata. B. dostała też dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów.
Przed każdą przeszkodą powinna się zatrzymać
- Ulica 7 Kamienic jest dobrze oświetlona, dobra widoczność nie budzi wątpliwości - uzasadniał wyrok drugiej instancji sędzia Rafał Olszewski, prezes Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Sąd uznał, że Karolina B. "powinna i mogła dostrzec przeszkodę w odległości 50 metrów". Podał liczby: samochód jechał 50 kilometrów na godzinę, a droga potrzebna do zatrzymania pojazdu to 33,6 -39,2 m. Powołał się na opinię biegłego, który wskazał, że "oskarżona miała wystarczająco dużo czasu na zatrzymanie pojazdu bądź ominięcie przeszkody".
B., zdaniem sądu, mogła nie rozpoznać człowieka leżącego na drodze, ale powinna dostrzec jakąś przeszkodę i zacząć hamowanie. Olszewski argumentował przy tym, że najechanie na jakąkolwiek przeszkodę spowodowałoby zagrożenie w ruchu drogowym. Przywoływał zeznania świadków zdarzenia, którzy się zatrzymali, mimo że byli na przeciwległym pasie ruchu i rozpoznali, że na ulicy leży człowiek. Skoro oni mogli, to ona też powinna. A nie zauważyła nawet sygnałów świetlnych, które jej wysyłali.
- Świadkowie zeznali, iż oskarżona po zatrzymaniu powiedziała im, że myślała, że przejechała sarnę. A więc istotę żywą. Gdyby rzeczywiście oskarżona była przekonana, że najechała na kamień bądź próg zwalniający odpowiedziałaby, że nic nie zrobiła - argumentował sędzia. Uznał za niewiarygodne, że B. w ogóle odczuła najechanie na przeszkodę.
- Nie powiedziała w żadnym momencie, że dostrzegła przeszkodę na jezdni. To świadczy o tym, że nienależycie obserwowała jezdnię - podkreślił.
Zdaniem sądu, świadczy o tym również monitoring, który pokazuje, że B. nie zwalniała i nie hamowała. - Umyślne spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym polega na nieobserwowaniu pola jazdy - wyjaśnił sędzia.
Sąd przyjął, że za nienależyte obserwowanie pola jazdy odpowiadał stan psychiczny Karoliny B. - Sama przyznała, że płakała, wręcz krzyczała - przypomniał Olszewski. - W tym stanie emocjonalnym powinna zrezygnować z jazdy i udać się do znajomego taksówką.
Ocenił też, że kierując w tym stanie, B. miała dużo szczęścia, że jej się nic nie stało.
Nietrzeźwość ofiary, sprawczyni po spożyciu
Sędzia podkreślił, że nie miało znaczenia, że pieszy był pod wpływem alkoholu. - W chwili najeżdżania na pieszego oskarżona nie wiedziała, że poszkodowana osoba była nietrzeźwa, co przyczyniło się do wypadku. Nie można wykluczyć sytuacji, że osoba leżąca na drodze mogłaby leżeć z przyczyn zdrowotnych. Należy podkreślić, że pieszy leżał na drodze w centrum miasta i wymagana tu jest szczególna ostrożność - wyjaśnił sędzia.
Natomiast nie zgodził się z sądem pierwszej instancji, że B. znajdowała się pod wpływem środków odurzających.
- Nie wystarczy samo stwierdzenie, że w organizmie znajduje się substancja odurzająca - mówił. - W sporządzonych opiniach toksykologicznych biegli nie wskazali, że środek zolpidem znajdował się w stężeniu, które wpłynęłoby na zachowanie oskarżonej w sposób analogiczny jak znajdowanie się w stanie nietrzeźwości.
Sąd zgodził się z zarzutem apelacji, że oskarżona nie znajdowała się w stanie nietrzeźwości. - Według opinii biegłych nie można jednoznacznie stwierdzić stanu nietrzeźwości Karoliny B. Natomiast można stwierdzić, że znajdowała się w stanie po spożyciu alkoholu.
Również prokurator w mowie końcowej ocenił, że odstępuje od zarzutu znajdowania się oskarżonej w stanie nietrzeźwości.
Ostatecznie sąd drugiej instancji obniżył wyrok do lat dwóch, uznając za okoliczności łagodzące przyczynienie się poszkodowanego do wypadku i zły stan psychiczny oskarżonej.
Wyrok jest prawomocny. Obrona nie wyklucza kasacji.
- Trudno mówić o satysfakcji, gdy mamy do czynienia z tragedią ludzką. Istotnie apelacje obrońców przyniosły określony skutek. W wyniku uzupełnienia postępowania dowodowego sąd wyeliminował obciążające okoliczności - stan nietrzeźwości i znajdowanie się pod wpływem środków odurzających. Wyrok jest w dolnej granicy, niemniej jednak jest to kara bezwzględnego pozbawienia wolności. Jest to trudny wyrok - powiedział nam Jarosław Dawid, jeden z obrońców Karoliny B.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Prokuratura Okręgowa w Częstochowie