W środę w szpitalu zmarł 47-letni mężczyzna, który 15 listopada został potrącony - na pasach w Częstochowie - przez kierowcę bmw. Od początku pieszy był w ciężkim stanie i do końca nie odzyskał przytomności. Jak informuje prokuratura, kierowca będzie miał zaostrzony zarzut, jeśli biegli ocenią jednoznacznie, że śmierć pieszego jest skutkiem wypadku.
47-latek przebywał w szpitalu od 15 listopada - od wypadku na alei Kościuszki w Częstochowie. Gdy, na zielonym świetle, przechodził przez przejście dla pieszych, został potrącony przez bmw. Odrzuciło go na kilka metrów, miał między innymi urazy głowy.
Wedle ustaleń śledztwa, za kierownicą siedział 47-letni Sebastian Z. Ciążą na nim zarzuty między innymi spowodowania wypadku drogowego, w którym pieszy odniósł ciężkie obrażenia.
- W środę (8 listopada-red.) pieszy zmarł - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. I dodaje, że prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok, następnie będzie czekać na opinię biegłych z medycyny sądowej. Dopiero wtedy możliwe będzie ewentualne zaostrzenie zarzutu dla Sebastiana Z. Mężczyzna może odpowiadać za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Stan pieszego od początku był ciężki
Ozimek: - Stan pieszego od początku był ciężki, do końca nie odzyskał przytomności. Jego śmierć najprawdopodobniej jest skutkiem obrażeń, odniesionych w wypadku. Jednak zanim zarzut zostanie zmieniony, biegli muszą wypowiedzieć się jednoznacznie, czy zgon mężczyzny nastąpił wskutek wypadku.
Spowodowanie wypadku, którego skutkiem są ciężkie obrażenia ciała czy wypadku ze skutkiem śmiertelnym zagrożone jest taką samą karą. Jednak jeśli skutkiem wypadku jest śmierć, prokurator może wystąpić o surowszy wymiar kary i może mieć to wpływ na orzeczony wyrok.
Pokrzywdzonych w sprawie może być więcej. Jak mówi Ozimek, chodzi o wszystkich, którzy znajdowali się na dwóch przejściach dla pieszych, gdy Z. przejeżdżał przez pasy na czerwonym świetle. Nie zostali potrąceni, bo się rozbiegli. Mimo apelu policji, żaden z nich - do tej pory - się nie zgłosił. Ale śledczy mają dowód - nagranie z monitoringu.
Nie zatrzymał się, nie udzielił pomocy, twierdzi że nic nie pamięta
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 15 listopada, po godzinie 19 w alei Kościuszki. - Ze wstępnych ustaleń policjantów, którzy przybyli na miejsce, wynikało, że kierujący bmw prawdopodobnie nie zastosował się do czerwonego światła i wjechał na skrzyżowanie, doprowadzając do zderzenia z pieszym, który przechodził przez oznakowane przejście dla pieszych. Kierowca bmw nie zatrzymał, nie udzielił pomocy pieszemu i zbiegł miejsca zdarzenia - mówiła Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka częstochowskiej policji.
Około 200 metrów dalej kierowca bmw spowodował kolizję. Jak mówi Chyra-Giereś, najechał na tył audi. - Uderzenie było tak silne, że audi wypadło z drogi i zatrzymało się na torowisku - relacjonowała rzeczniczka.
Kolizja spowodowała poważne uszkodzenia bmw, kierowca nie mógł kontynuować ucieczki. Ponadto pasażerka bmw odniosła obrażenia i wymagała przewiezienia do szpitala.
Okazało się, że 47-letni kierowca bmw miał zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Badania na miejscu wykazało, że nie był pod wpływem alkoholu czy innych środków odurzających. Pobrano mu jednak krew do dalszych badań.
Śledczy ustalili, że zdarzenie miało trzy fazy. Z. przejechał na czerwonym przez dwa przejścia dla pieszych, na których znajdowali się ludzie, a na koniec powodował kolizję z audi. Dlatego usłyszał zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa w ruchu lądowym poprzez stworzenie zagrożenia potrącenia pieszych przechodzących przez przejście na zielonym świetle oraz spowodowania wypadku drogowego, w wyniku którego przechodzący przez kolejne przejście dla pieszych, również na zielonym świetle, odniósł poważne obrażenia głowy, które zagrażają jego życiu. Będzie odpowiadać także za nieudzielenie pomocy potrąconemu, spowodowanie kolizji, w której ucierpiała jego pasażerka, wreszcie naruszenie sądowego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, który został orzeczony Sebastianowi Z. w dwóch wyrokach Sądu Rejonowego w Częstochowie. Pierwszy wyrok w tej sprawie został orzeczony w lipcu 2020 roku na dwa lata. Drugi - w październiku tego roku na cztery lata.
- Dobiegają końca przesłuchania świadków. W śledztwie brana będzie pod uwagę także opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego celem rekonstrukcji przebiegu zdarzenia - mówi Ozimek.
Z. przyznał się w prokuratorze do popełnienia przestępstw, ale zasłonił się niepamięcią, co do ich przebiegu. Prokuratura zawnioskowała do sądu o aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące. Sąd zgodził się na areszt. Podejrzany nie złożył zażalenia na tę decyzję. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24