Kierowca porannego autobusu zamiast skręcić w prawo, pojechał prosto i zawisł na skarpie. Ustalane są przyczyny wypadku. W pojeździe nie było kamer. Policja szuka świadków.
Do wypadku autobusu miejskiego doszło dzisiaj o 4.30 w Czechowicach-Dziedzicach obok Bielska-Białej na skrzyżowaniu ulic Górniczej i Węglowej.
- 35-letni kierowca jechał Górniczą od strony kopalni. Na skrzyżowaniu z Węglową w kształcie litery T powinien skręcić w prawo. Z nieustalonych dotąd przyczyn pojechał prosto i zjechał ze skarpy – mówi Ilona Michalczyk z zespołu prasowego bielskiej policji.
Z nieoficjalnych informacji - ze źródła zbliżonego do służb - wynika, że "kierowca ocknął się, zobaczył światło, zaczął hamować, ale było już za późno". Nie wiadomo, czy zasnął, czy też zasłabł za kierownicą. Okoliczności będzie tym trudniej wyjaśnić, że autobus nie był wyposażony w kamery ani w środku, ani na zewnątrz. Jak mówi Michalczyk, był to pojazd zastępczy. Portal bielsko.biala.pl podaje, że to nowy hybrydowy autobus wypożyczony od producenta.
Pasażerowie wysiedli i odeszli?
Kierowca był trzeźwy i nic mu się nie stało. Na pokładzie byli także pasażerowie. - Dwóch prawdopodobnie wydostało się o własnych siłach i oddaliło się z miejsca zdarzenia – mówi policjantka.
Prócz kierowcy służby zastały na miejscu tylko 46-letnią pasażerkę. Doznała urazu głowy, przebywa w szpitalu, policja zapewnia, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Długo trwało wyciąganie autobusu. Do połowy zjechał ze skarpy, opierając się przodem w dole, a jego tylna część wisiała nad chodnikiem. Policjanci zakończyli akcję około godziny 9. Nie było utrudnień w ruchu.
mag
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Mirosław Jamro/ bielsko.biala.pl