Przed jednym z bloków w Chorzowie (Śląskie) ktoś regularnie dziurawił opony samochodów. Policjanci i mieszkańcy zamontowali w oknach mieszkań kilka kamer skierowanych na podwórko. Kiedy obraz nadal nie dawał rozwiązania zagadki, czujny policjant wytężył słuch i dokonał zaskakującego odkrycia.
Pierwsze zgłoszenia od mieszkańców ulicy Farnej chorzowscy policjanci otrzymywali jeszcze w kwietniu przed Wielkanocą. Od tamtej pory dość regularnie spływały informacje o umyślnym niszczeniu opon. Zgłosiło się łącznie kilkoro właścicieli. Niektórzy więcej niż raz.
Kryminalni prowadzili tzw. działania operacyjne, o których rzecznik policji w szczegółach nie informuje. Działania te nie przyniosły efektu. Sprawca - osiedlowy wandal - pozostawał nieuchwytny.
Dźwięk z kamerki
Z racji tego, że nawet w trakcie tych działań policji nadal ktoś dziurawił opony, funkcjonariusze pomyśleli, że dobrze będzie zamontować na bloku kamerki tak, aby ich obiektywy skierowane były na samochody. Mieszkańcy poszli ich śladem.
- Po jakimś czasie policjant zebrał ten materiał i przysiadł do żmudnego przeglądania minuta po minucie wszystkich nagrań. Jednak nadal nie widział nikogo podejrzanego, kto kręciłby się przy samochodach. W pewnym momencie zorientował się, że na filmach, regularnie, o mniej więcej równych godzinach, pojawia się pies, mieszaniec wielkości owczarka niemieckiego. Za każdym razem sam, bez właściciela - tłumaczy Sebastian Imiołczyk, oficer prasowy chorzowskiej policji.
Na różnych nagraniach widać było, jak zwierzę kręci się przy autach. Ale jedna kamerka, oprócz obrazu, rejestrowała także dźwięk. Policjant usłyszał "syk" uchodzącego powietrza. Akurat w momencie, kiedy pies znalazł się przy samochodzie.
- Potem już szybko poszło. Ustaliliśmy właściciela psa. Pan się mocno zdziwił, że pies jest w stanie przegryźć oponę. Zresztą nie tylko on był zaskoczony - przyznaje Imiołczyk.
Ulga właścicieli
Właściciel tłumaczył, że blisko tego parkingu jest skwer, gdzie pies był wyprowadzany i czasem spuszczany ze smyczy. Nie zostanie on ukarany za zniszczenie opon - zobowiązał się do pokrycia szkód - ale za niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia otrzymał mandat.
Policjant przyznaje, że na taki finał sprawy pozytywnie zareagowali właściciele samochodów. Początkowo myśleli, że ktoś celowo ich nęka, może ktoś nieprzychylny, może złośliwy sąsiad. Kiedy dowiedzieli się, że to pies, odetchnęli z ulgą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KMP Chorzów