- Byłem z ojcem i dziadkiem na rybach. W pewnym momencie ta woda zaczęła wyciekać z kanału i wpływać do rzeki. Miała czarny kolor - opowiada pan Michał, a wszystko to widać na nagranym przez niego filmiku. - Śmierdziała zgnilizną - dodaje. Autor nagrania zadzwonił na numer alarmowy 112 i po chwili na miejscu były wszystkie służby. Badania trwają, a woda popłynęła do Bałtyku.
Czarna woda na filmiku pana Michała płynie z potoku Bijasowickiego w Bieruniu na Śląsku, a potok ten wpada do Wisły.
W sobotę pan Michał z ojcem i dziadkiem od rana łowili ryby nad Wisłą w pobliżu tego potoku, jak wielu wędkarzy co dzień. - Po Wiśle pływały też kajaki. Nie wiem, czy ktoś tu się kąpie, ale rzeka w najgłębszym miejscu sięga 1,7 metra i od biedy można nawet przez nią przejść - mówi pan Michał.
Około godziny 11 zaskoczył i przeraził ich ten widok. - W pewnym momencie ta woda zaczęła wyciekać z kanału, który znajduje się w pobliżu i taką utartą ścieżką wpływała do rzeki. Trwało to półtorej godziny. Woda miała czarny kolor, jak na filmiku i śmierdziała mułem, zgnilizną.
Wędkarze zadzwonili na numer alarmowy 112. Na miejsce pierwsza przyjechała policja.
- Powiadomiliśmy straż pożarną i straż miejską - mówi Katarzyna Skrzypczyk, rzeczniczka policji w Bieruniu i odsyła nas do spółki Bieruńskie Przedsiębiorstwo Inżynierii Komunalnej.
Winna pompa
Świadkowie nieprzyjemnego zdarzenia skojarzyli czarną wodę z kopalnią Piast, która wydobywa węgiel pod Bieruniem. Jednak Damian Blacha, członek zarządu spółki BPIK zapewnia, że to nie jest woda kopalniana (ani ropopochodna).
Kopalnia ma z nią pośredni związek. Jak wyjaśnia Blacha, w wyniku eksploatacji węgla w pobliżu potoku przy ulicy Jagiełły osiadł teren i utworzyła się niecka, w której zbiera się woda. - Deszczówka, gruntowa, z pól, z dróg, z rowów czy z oczyszczalni ścieków - mówi Blacha.
A na dnie zbiera się muł, który - co jakiś czas - jest wyciągany na poletka obok, gdzie schnie i pozostaje na zawsze.
Niecka stała się zbiornikiem retencyjnym. Nie ma z niej odpływu grawitacyjnego i wodę trzeba regularnie odpompowywać, by nie zalała miasta. Woda trafia do potoku Bijasowickiego i nie jest po drodze czyszczona. - Powinna być odpompowywana z górnego poziomu niecki, ale prawdopodobnie pompa zaciągnęła muł z dna - Blacha wyjaśnia jej kolor.
Albo zawiniła pompa, albo - jak przyznaje Blacha - niecka powinna być częściej czyszczona z osadu.
Tak czy inaczej taka woda - z tych samych źródeł - wpada do Wisły i dalej do morza cały czas, tylko tego nie widać i nie czuć.
Trwają badania
Próbki z potoku pobrali pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. Trwają badania, na wynik trzeba poczekać około tydzień.
- Czy ryby z Wisły można jeść? - pytamy Damiana Blachę.
- Ta woda na pewno nie jest zdatna do picia - odpowiada.
Autor: mag/ ks / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: ML Baits