Parter domu w Będzinie (woj. śląskie) spłonął niemal całkowicie, ogień nie oszczędził też pomieszczeń na piętrze. Mieszkańcy opuścili budynek sami, ale pomocy strażaków potrzebowały znajdujące się tam zwierzęta. Jednemu z kotów strażacy podali tlen.
Pożar wybuchł w poniedziałek rano w Grodźcu, dzielnicy Będzina. - Chwilę przed godziną piątą zostaliśmy zadysponowani do pożaru budynku jednorodzinnego. Z naszych ustaleń wynikło, że cztery osoby opuściły budynek przed naszym przybyciem i nie wymagały pomocy medycznej - relacjonuje oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Będzinie mł. asp. Paweł Wolny.
Ludziom udało się uciec przed ogniem, ale w domu zostały zwierzęta - pies i trzy koty. - Ewakuowaliśmy wszystkie zwierzaki, pies oraz dwa koty nie wymagały pomocy, natomiast jednego kotka wynieśliśmy i zastosowaliśmy tlenoterapię - opisuje strażak. W mediach społecznościowych będzińskiej straży pożarnej pojawiło się nagranie z tego zdarzenia, podpisane słowami "bo dla nas każde życie ma znaczenie".
Kiedy kot lepiej się poczuł, został przekazany właścicielce z zaleceniem udania się do weterynarza.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Siedem zastępów straży w akcji
Ogień gasiło siedem zastępów straży pożarnej, w tym cztery z PSP i trzy z Ochotniczej Straży Pożarnej. Na miejscu było 23 strażaków, zespół ratownictwa medycznego i policja.
Pożar zniszczył dobytek mieszkańców domu przy ul. Wojska Polskiego. - Wnętrze budynku na parterze i u góry uległo dosyć znacznemu zniszczeniu, spaleniu uległo wyposażenie i to, co znajdowało się na parterze. Ogień przedostał się też na piętro, tam zniszczenia są troszkę mniejsze, aczkolwiek wciąż spore. Niektóre rzeczy są nie do odzyskania - podkreśla Wolny.
Jak przekazał w rozmowie z tvn24.pl Marcin Szopa, oficer prasowy będzińskiej policji, ze wstępnych ustaleń biegłego z zakresu pożarnictwa wynika, że przyczyną pojawienia się ognia było zwarcie instalacji elektrycznej.
Autorka/Autor: wini/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Będzinie/Facebook