W piątek została wyburzona 90-metrowa chłodnia kominowa w należącej do grupy Tauron Elektrownia Łagisza w Będzinie (woj. śląskie). Zbudowany z prawie 1,8 tys. metrów sześciennych zbrojonego betonu obiekt runął w kilka sekund. Przygotowania do detonacji trwały kilka tygodni. A jak mówi rzecznik grupy Tauron, tony gruzu będą sprzątane przez kilka miesięcy.
- Rozbiórki obiektów wysokich - kominów, wież - sposobem wybuchowym to najtańsza, najszybsza i najmniej czasochłonna metoda. Zastosowanie techniki strzałowej jest rozwiązaniem najbardziej korzystnym wszędzie tam, gdzie możliwe jest tak zwane kierunkowe powalenie obiektu - wyjaśnił rzecznik grupy Tauron Łukasz Zimnoch. Wyburzanie nieczynnych chłodni kominowych w Elektrowni Łagisza metodą strzałową rozpoczęto kilka lat temu. To następstwo wyłączenia z eksploatacji wysłużonych 120-megawatowych bloków energetycznych, które z uwagi na zastosowaną technologię nie spełniały norm środowiskowych, a ich modernizacja nie była możliwa.
- Obiekty, ze względu na obecny stan techniczny oraz postępującą degradację, zostały przeznaczone do wyburzenia - powiedział, cytowany przez Zimnocha, wiceprezes Tauronu Wytwarzanie Wojciech Przepadło.
Przygotowania trwały kilka tygodni, sprzątanie potrwa kilka miesięcy
Przygotowania do czwartkowej detonacji trwały od połowy kwietnia. W tym czasie w płaszczu chłodni wywiercono 1560 otworów, w których umieszczono ładunki o łącznej masie blisko 70 kilogramów. Wykonano też wiele prac mających na celu przeciwodłamkowe, przeciwdźwiękowe i przeciwsejsmiczne zabezpieczenie infrastruktury bloku o mocy 460 megawatów w Łagiszy.
- Przygotowania trwały trzy tygodnie. Te cztery tysiące ton gruzu - 1800 metrów sześciennych gruzu - będzie sprzątane przez kilka miesięcy. Trudno w tym momencie przewidzieć, jak i kiedy uda się to uprzątnąć - podkreślił Zimnoch.
Czytaj też: Chłodnia kominowa runęła w 3,5 sekundy
Przedstawiciele grupy Tauron zaznaczają, że najpoważniejszym zagrożeniem podczas rozbiórki obiektów wysokich są zazwyczaj zachowanie wyznaczonego kierunku padania, a także drgania wywołane uderzeniem dużych mas o grunt. Piątkową operację przeprowadziła wyspecjalizowana firma z wieloletnim doświadczeniem oraz pozwoleniami na używanie materiałów wybuchowych.
W dniu detonacji wyznaczono 200-metrową strefę zagrożenia, mieszczącą się w całości w obrębie działek elektrowni. Podczas wykonywania prac strzałowych strefa była zabezpieczona przez posterunki, patrole i blokady. O planowanym wyburzeniu z wyprzedzeniem poinformowano służby: policję, straż pożarną, straż miejską i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.
Źródło: PAP, TVN24