"Złapał za kark i trzymał, drugi zaczął gryźć". Kajtek nie przeżył

pies owczarek niemiecki
Będzin (woj. śląskie)
Źródło: tvn24.pl
71-letnia mieszkanka Będzina twierdzi, że została zaatakowana podczas spaceru przez dwa duże psy. Zwierzęta zagryzły jej 16-letniego pieska Kajtka. Kobiecie pomogli przechodnie. Agresywne psy trafiły do schroniska. Informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt24.

Na Kontakt24 napisała pani Iwona, której 71-letnia mama została zaatakowana przez dwa duże agresywne psy w czasie porannego spaceru z jej małym psem. Według relacji, atakujące psy miały być w typie wilczurów. Do zdarzenia doszło w niedzielę, kilka minut po godzinie 6 rano w Będzinie. Mimo szybkiej reakcji przypadkowych przechodniów, pies kobiety nie przeżył.

- Moja mama od lat codziennie wychodziła rano z Kajtusiem. To był mały, bardzo spokojny pies. Miał 16 i pół roku. Został nam po mojej siostrze, która zmarła. Do tragedii doszło nagle, gdy mama znajdowała się z psem na jednej z mniej uczęszczanych ulic Będzina. Dwa duże psy, prawdopodobnie wilczury, podbiegły do niej. Jeden z nich złapał Kajtka za kark i trzymał, drugi zaczął go gryźć. Mama próbowała ich odgonić parasolką, krzyczała, ale wtedy jeden z psów rzucił się na nią - opisała.

Kobiecie pomogli świadkowie, Kajtek nie przeżył

Na pomoc ruszyli przejeżdżający ulicą ludzie. Kobieta z samochodu wybiegła z pomocą, a mężczyzna próbował odgonić psy samochodem. Po chwili z pobliskiej kamienicy zbiegła też kobieta, która widziała całe zdarzenie z balkonu. Udało się rozdzielić psy, ale na ratunek dla Kajtka było już za późno. Pies nie żył.

- Moja mama była w ogromnym szoku. Dzwoniła do mnie roztrzęsiona. Policja została wezwana na miejsce, ale pojawiła się dopiero po ponad godzinie. Moja mama czekała w tym deszczu i zapytała policjantów, dlaczego tak długo musiała czekać. Usłyszała, że "jest ich tylko dwóch na całe miasto" - opowiedziała. 

Jak twierdzi, to nie pierwszy raz, gdy w Będzinie dochodzi do podobnych sytuacji. Według pani Iwony duże, chodzące luzem psy już wcześniej miały zagryźć w mieście mniejsze psiaki.

- Ludzie mówią, że niektórzy właściciele wypuszczają psy, bo nie chce im się z nimi chodzić. Policja nie zrobiła nic, by je wcześniej odnaleźć. A przecież te same psy prawdopodobnie były już wcześniej zgłaszane. Na szczęście mama nie ma obrażeń, ale nadal jest w ogromnym szoku - dodała.

Szukają właścicieli

W tej sprawie skontaktowaliśmy się z Komendą Powiatową Policji w Będzinie. - Zgłoszenie otrzymaliśmy dzisiaj przed godziną ósmą rano. 71-letnia kobieta zawiadomiła, że wyszła na spacer z psem i została zaatakowana przez dwa większe psy. Na miejscu ustalono, że dokładnie było tak, iż jej pies został zaatakowany przez owczarki niemieckie. Kobieta została przebadana przez Zespół Ratownictwa Medycznego, który nie stwierdził pogryzienia kobiety. Niestety, owczarki zagryzły jej małego pieska - poinformował mł.asp. Marcin Szopa.

- Później otrzymaliśmy zgłoszenie, że zostały znalezione w okolicy Koszelewa i tam zostały fizycznie zabezpieczone. W tych działaniach brała udział straż miejska z Będzina przy udziale Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Będzinie. Psy zostały przetransportowane do schroniska w Sosnowcu. Pracownik schroniska został poinformowany o konieczności pozyskania i przekazania danych osób, które ewentualnie odbiorą psy. W tym momencie psy uważane są za bezpańskie, ponieważ nie mają chipa - podsumował Szopa.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: