Sąd apelacyjny w grudniu rozpatrzy sprawę rodziców 2-letniego Szymona z Będzina, którego ciało znaleziono 5 lat temu w stawie w Cieszynie. Rodzice dziecka zostali skazani za nieumyślne spowodowanie śmierci chłopca. "Oni godzili się na śmierć syna i powinni zostać uznani za winnych zbrodni zabójstwa "– twierdzi prokurator.
Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej złożyła w sierpniu apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach, który skazując rodziców niespełna 2-letniego Szymona uznał, że spowodowali śmierć dziecka nieumyślnie. Śledczy podtrzymują, że doszło do zabójstwa.
- Sąd rozpatrzy apelację 11 grudnia, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie - mówi Robert Kirejew, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Godzili się na śmierć syna
W maju tego roku Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył rodzicom dziecka kary: 10 lat więzienia ojcu Jarosławowi R. oraz 5 lat matce Beacie Ch. Uznał, że mężczyzna uderzył chłopca w brzuch i spowodował u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu, czego nieumyślnym skutkiem była śmierć. Kobieta naraziła Szymona na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci. Oboje odpowiadali też m.in. za wyłudzanie zasiłków po śmierci Szymona. Sąd uznał częściowo ich winę.
Prokuratura domaga się w apelacji uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Jej zdaniem werdykt sądu jest obarczony błędem w ustaleniach faktów. Śledczy uważają, że rodzice Szymona "godzili się na pozbawienie życia syna poprzez zaniechanie udzielenia mu niezbędnej pomocy medycznej doprowadzając do jego zgonu". -W ocenie prokuratury oskarżeni powinni zostać uznani za winnych zbrodni zabójstwa – podkreśliła rzecznik bielskiej prokuratury okręgowej Małgorzata Borkowska. Śledczy podkreślili, że rodzice mieli szczególny obowiązek opieki nad 2-letnim dzieckiem.
Nie jadł, nie pił, płakał
Szymon był chorowity i miał niedobór masy ciała. Ważył zaledwie 9 kg. Po uderzeniu 24 lutego 2010 roku w brzuch jego stan sukcesywnie się pogarszał. Rodzice wykazali jednak obojętność, godząc się na śmierć dziecka. Prokuratura przypomniała, że wskutek uderzenia chłopiec doznał pęknięcia jelita cienkiego. Wywiązało się ropne zapalenie otrzewnej. Zdaniem biegłych towarzyszące temu zaburzenia metaboliczne były przyczyną śmierci. „Biegli uważają, że gdyby rodzice po wystąpieniu objawów chorobowych udali się z dzieckiem do lekarza, zapobiegliby jego śmierci. Taka szansa istniała jeszcze na kilka godzin przed śmiercią” – powiedziała Borkowska.
Przez cztery dni od uderzenia chłopiec płakał, nie chciał jeść i pić, miał biegunkę. Rodzice byli tego świadkami. - Nie widzieli powodów szukania pomocy medycznej dla dziecka, choć szpital znajdował się 400 m od ich mieszkania. Na kilka godzin przez śmiercią oskarżony ponownie uderzył syna w brzuch – powiedziała Małgorzata Borkowska.
Przeszli nad tym do porządku dziennego
Rzeczniczka prokuratury zaznaczyła, że z opinii psychiatrycznych wynika, iż oskarżeni byli świadomi swojego zachowania. - Nie byli młodymi, niedoświadczonymi ludźmi. Posiadali bagaż doświadczeń, który umożliwiał im właściwą reakcję na pogarszający się stan zdrowia dziecka. Oskarżony jest ojcem czworga dzieci, a oskarżona ośmiorga. Bezpośrednio po stwierdzeniu zgonu syna, przeszli nad tym do porządku dziennego. Analizowali sposoby pozbycia się ciała, zatarcia śladów i uniemożliwienia identyfikacji – powiedziała rzecznik prokuratury. Apelacja liczy 28 stron. Trafiła do katowickiego sądu apelacyjnego.
Jaś, chłopczyk
Ciało Szymona z Będzina został znaleziony w stawie w Cieszynie w 2010 r. Policja długo nie mogła ustalić jego tożsamości i nazywała „Jasiem”. Na cieszyńskim cmentarzu, gdzie został pochowany, napisano na tablicy „Chłopczyk, żył ok. 2 lat”.
Zobacz archiwalny materiał "Faktów TVN":
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24