Loża prasowa
Bianka Mikołajewska, Dominika Wielowieyska, Tomasz Zółciak, Piotr Pacewicz
Szymon Hołownia nie chce debaty w sprawie aborcji przed pierwszą turą wyborów samorządowych. Dyskusja w Sejmie ma odbyć się 11 kwietnia. Zaczęło wrzeć nie tylko politycznie. Kobiety wyszły na ulice. Dominika Wielowieyska uważa, że legalna aborcja do 12. tygodnia nie ma szans wejść w życie, dopóki prezydentem jest Andrzej Duda. - Na pewno zawetuje tę ustawę. To, czy projekty będą procedowane miesiąc wcześniej, czy miesiąc później, nie ma znaczenia. Podstawowym warunkiem na zmianę prawa w tej sprawie jest zmiana w Pałacu Prezydenckim - dodaje dziennikarka "Gazety Wyborczej" w programie "Loża prasowa" w TVN24. Tomasz Zółciak z "Dziennika Gazety Prawnej" uważa, że przekładanie debaty w sprawie aborcji na 11 kwietnia jest naciąganą teorią. - Czy panią, która podczas Strajku Kobiet dostała pałką teleskopową po ciele, albo pani, której złamano rękę podczas protestów, czy je interesuje, że Szymon Hołownia obawia się o koalicję do sejmików albo że proboszcz coś powie z ambony i ktoś z Trzeciej Drogi się posłucha? Te argumenty mogą być średnio przekonujące - tłumaczy. Piotr Pacewicz z OKO.press zauważa, że uderzające dla kobiet jest odsuwanie w czasie debaty sejmowej w związku z innymi "priorytetami" rządu. Bianka Mikołajewska z Wirtualnej Polski przypomina, że w Trzeciej Drodze jest "szereg posłów", którzy nie są za zmianami w prawie aborcyjnym. - Wbrew swojemu elektoratowi to Trzecia Droga wcale tego nie chce. Sądzę, że oni dlatego kryją się za hasłem referendum, bo dla swoich bardziej konserwatywnych posłów chcą uzyskać alibi - dodaje.
Następnie dyskutowano o proteście rolników w Warszawie, w którego trakcie doszło do starć z policją. Komisarz Janusz Wojciechowski uważa, że każdy rolnik może sam wyrzucić Zielony Ład do kosza, bo wystarczy, że nie będzie brać dopłat. Małgorzata Łaszcz rozmawia również z dziennikarzami o 25-leciu Polski w NATO, zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zorganizowania 18 maja w Warszawie wielkiego marszu PiS-u, o tym, jak detektyw zatrudniony przez ówczesnego prezesa Orlenu Daniela Obajtka zbierał informacje o opozycji, oraz o słowach Donalda Tuska w Bukareszcie. - Czasy błogiego spokoju minęły. Żyjemy w nowych, w epoce przedwojennej. Dla niektórych naszych braci to już wojna pełnoskalowa w okrutnej formie - mówił premier.