Ukraina obchodzi 24 sierpnia Dzień Niepodległości, tego dnia mija również pół roku od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji. Jakie wydarzenie z tych sześciu miesięcy było najbardziej znaczące? - pytała swoich gości Katarzyna Kolenda-Zaleska w programie "Fakty po Faktach" w TVN24. - Wielki opór, który Ukraina stawiła wbrew oczekiwaniom rosyjskim, że wszystko padnie - odpowiedział Andrzej Byrt, były ambasador Polski w Niemczech i Francji. Zdaniem dyplomaty Marka Greli "wielkie znaczenie ma niespodziewana solidarność Europy i Stanów Zjednoczonych". - Rosja nie brała tego pod uwagę, Putin tego nie przewidział - dodał Grela.
Następnie w programie o ukraińskim święcie niepodległości mówił Mykoła Kniażycki, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy. - To był smutny i radosny dzień. Wszyscy rozumiemy jaką cenę płacą teraz ukraińscy obywatele i żołnierze za to, żeby ta niepodległość trwała - powiedział Kniażycki. Stwierdził, że "Rosja jest wrogiem Ukrainy i całej Europy". - Zwycięstwo to jedyna opcja dla Ukrainy i dla Europy - podkreślił Kniażycki.
Na koniec "Faktów po Faktach" o bieżących wydarzeniach z wojennego frontu dyskutowali Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Rosji. - Nawet jeśli wojskom rosyjskim uda się okupować większą część terytorium Ukrainy, to w dalekosiężnej perspektywie będzie to oznaczało potężne wyzwania i problemy dla Rosji - mówiła Dyner. Zaznaczyła, że nawet rosyjscy eksperci ostrzegali władze, żeby absolutnie nie próbować inwazji na Ukrainę. - Jest pytanie, czy Putin zdaje sobie sprawę, że może przegrać tę wojnę, bo z tego, co robi, wynika, że nie - powiedział Radziwinowicz.