Ziobro mówi. Tylko bannery nie chcą stać

Życie polityka nie jest usłane różami. Szczególnie, gdy trzeba zorganizować improwizowaną konferencję. Czasu jest wtedy mało i liczy się każda para rąk do pracy. Przekonał się o tym lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, który zorganizował konferencję przed siedzibą Prokuratury Generalnej w Warszawie. Niestety nie wszystko poszło gładko, jak powinno. Szczególnie jeśli chodzi o tło.

Na konferencji szef Solidarnej Polski poinformował o złożeniu zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli GDDKiA, kierownictwo firm budujących drogi m.in. konsorcjum Covec i DSS, a także premiera i ministra transportu. Zarzucił przedstawicielom Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz szefostwa firm budujących autostrady m.in. oszukanie i narażenie na straty podwykonawców realizujących odcinki autostrad: A1, A2 i A4.

Bywa trudno

Jednak jeszcze przed rozpoczęciem spotkania z dziennikarzami nie wszystko szło jak po maśle. Najpierw były kłopoty ze znalezieniem wniosku do prokuratury. Potem okazało się, że bannery Solidarnej Polski stoją nie tam, gdzie powinny. Interweniował sam Jacek Kurski, który polecił przestawić je bliżej kamer. Było przy tym sporo hałasu. Zauważył to Zbigniew Ziobro. - Tak wygląda budowa autostrad - żartował.

Jak by tego było mało, bannery same nie chciały stać. Znaleźli się ochotnicy, którzy wystąpili w roli żywych stojaków. A że trudno przez długi czas stać na baczność, podczas konferencji konstrukcja dość mocno się kołysała.

Za to kiedy konferencja dobiegła końca, zmęczone bannery błyskawicznie się rozstąpiły, otwierając wejście do prokuratury.

Źródło: tvn24.pl, TVN24

Czytaj także: