Naukowcy z University College London przedstawili w poniedziałek przypadki pięciu osób, u których przeprowadzona przed dziesiątkami lat terapia mogła spowodować rozwój choroby Alzheimera.
Zdaniem naukowców z University College London, u osób korzystających w przeszłości z terapii opartej o ludzki hormon wzrostu (c-hGH), pobrany z przysadki mózgowej zmarłych osób, mogło dojść do przeniesienia białka powiązanego z rozwojem choroby Alzheimera (amyloidu beta). W opublikowanej w poniedziałek na łamach czasopisma naukowego "Nature Medicine" pracy opisali oni przypadki pięciu osób, u których zmiany neurologiczne mogą być spowodowane wcześniejszym stosowaniem leczenia.
Wspomniana terapia była stosowana do połowy lat 80. Przyjąć ją zdążyło około 27 tysięcy dzieci na całym świecie. Zaniechano jej po odkryciu, że niektóre partie hormonu były skażone zakaźnymi białkami, co prowadziło u pacjentów do rozwoju rzadkiej, śmiertelnej choroby ośrodkowego układu nerwowego - choroby Creutzfeldta-Jakoba. Wykorzystywane wcześniej hormony zastąpiono wówczas hormonami syntetycznymi.
ZOBACZ TEŻ: Jest szansa na nowe metody leczenia choroby Alzheimera. Naukowcy odkryli, jak się rozwija
Przypadki alzheimera w następstwie podania hormonu wzrostu
Brytyjscy badacze już wcześniej informowali, że u niektórych pacjentów z rozwiniętą na skutek leczenia chorobą Creutzfeldta-Jakoba pojawiły się także złogi amyloidu beta. Sześć lat temu dowiedli oni, że zarchiwizowane próbki pobranego od zmarłych hormonu wzrostu były skażone amyloidem beta. Wstrzyknięcie hormonu myszom, pomimo upływu dziesięcioleci, wciąż prowadziło do przekazania zwierzętom białka powiązanego z chorobą Alzheimera.
W opublikowanej w "Nature Medicine" pracy opisali oni przypadki pięciu osób, które w dzieciństwie były leczone c-hGH i nie posiadały genetycznych predyspozycji do rozwinięcia choroby Alzheimera, a mimo to po latach usłyszały diagnozę tej choroby, albo mimo braku diagnozy zostały uznane za spełniające jej kryteria diagnostyczne lub przejawiały objawy demencji. Co istotne, u wszystkich tych osób pierwsze objawy neurologiczne zaczęły występować między 38. a 55. rokiem życia, czyli wcześniej niż średnio w przypadku typowej postaci alzheimera.
Autorzy publikacji podkreślają, że ich ustalenia nie oznaczają, iż choroba Alzheimera może być przenoszona podczas rutynowych zabiegów medycznych. - U opisanych przez nas pacjentów zastosowano specyficzne i od dawna zaniechane leczenie polegające na wstrzykiwaniu im materiału, o którym obecnie wiadomo, że jest skażony białkami związanymi z chorobą - podkreśla główny autor badania prof. John Collinge. Jego zdaniem wyniki badania powinny jednak skłonić naukowców do przeglądu "środków zapobiegających przypadkowemu przeniesieniu" amyloidu beta.
Źródło: PAP, NBC News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock