Przód samochodu leży na półce skalnej, a ciężki tył kołysze się w powietrzu. W dole - przepaść. Samochód cudem zatrzymał się na występie skalnym Czerwonego Kanionu, po tym, jak spadł 30 metrów w dół z autostrady. W samochodzie był jego kierowca - 34-letni Daniel Lyons.
W nocnej akcji ratunkowej wzięło udział 50 osób - strażacy z pobliskiego miasta Grand Junction, policja z biura szeryfa i strażnicy parku narodowego.
Policja bada teraz okoliczności wypadku. Śledczy podejrzewają, że Daniel Lyons mógł celowo zjechać do urwiska – na drodze nie ma śladów wskazujących na nagłą utratę kontroli nad pojazdem.
Na terenie Colorado National Monument dochodzi rocznie do kilkunastu prób samobójczych. Dozór parku zapobiega większości z nich.
Cud nad przepaścią
Lyons zadzwonił pod numer alarmowy 911 około 16 po południu. Opisał okolice, w których doszło do wypadku i pod wieczór służbom ratunkowym udało się zlokalizować samochód. Strażacy zeszli zboczem w dół i odnaleźli Lyonsa siedzącego w tylnej części chwiejącego się vana.
Samochód ustabilizowano, w okolicy rozstawiono światła i wezwano 250-tonowy dźwig, który wyciągnął pojazd wraz z jego kierowcą z urwiska. Daniel Lyons został odwieziony helikopterem do szpitala, gdzie upewniono się, że odniósł tylko niewielkie obrażenia.
Źródło: "Daily Mail"
Źródło zdjęcia głównego: dailymail.com