Poczta doręczyła mu list wysłany 105 lat temu. "Dziwnie poruszająca" treść

Mieszkaniec Londynu odebrał list wysłany 105 lat wcześniej. Chociaż nie był adresatem, zdecydował się otworzyć kopertę, kiedy zauważył, że została nadana w 1916 roku. Londyńskim mediom opowiedział o "dziwnie poruszającej" treści korespondencji. Do sprawy odniosła się brytyjska poczta Royal Mail.

Koperta ze stemplem z Bath i znaczkiem pocztowym z wizerunkiem króla Jerzego V, pradziadka obecnego brytyjskiego monarchy Karola III, dotarła do mieszkania Finlaya Glena na Hamlet Road w londyńskiej dzielnicy Crystal Palace w 2021 roku. Teraz 27-latek zdecydował się opowiedzieć mediom o tej korespondencji. W rozmowie z South London Press przyznał, że otworzył kopertę po tym, jak zobaczył na niej datę wskazującą, że została wysłana w 1916 roku. W środku był "dość poruszający" list.

Zaadresowany jest do żony Oswalda Marsha, zamożnego sprzedawcy znaczków. Zaczyna się od słów: "Moja droga Katie, czy zechcesz mi pomóc - czuję się dość zawstydzona po wyznaniu tego, co zrobiłam (…). Jak przekonuje Glen, większość listu jest trudna do odczytania, ale zawiera fragmenty opisujące, że "ktoś źle się czuje". W liście widnieje adres Lansdowne Grove House, gdzie niegdyś znajdowało się sanatorium i szpital. Kartkę podpisała osoba o imieniu Christabel, która prawdopodobnie była matką Oswalda Marsha.

ZOBACZ TEŻ: Prywatne listy księżnej Diany sprzedane na aukcji

Rzecznik Royal Mail o "podobnych incydentach"

27-latek powiedział, iż początkowo uznał, że autorka listu i adresatka są przyjaciółkami, ale dostrzegł w nim "pasywno-agresywny ton" i uznał za interesujące, że to "list od teściowej". Jak dodał, "było w nim coś dziwnie poruszającego". - Byłem zszokowany, że mógł gdzieś przeleżeć sto lat - stwierdził. Stephen Oxford z Norwood Society przyglądał się listowi i ocenił, że ​​mógł on leżeć w sortowni w Sydenham.

Rzecznik brytyjskiej poczty Royal Mail, cytowany przez portal BBC, przekazał, że do podobnych incydentów "dochodzi bardzo rzadko". - Nie jesteśmy pewni, co wydarzyło się w tym przypadku - zaznaczył. - Doceniamy to, że ludzie są zaintrygowani historią tego listu z 1916 roku, ale nie mamy więcej informacji na temat tego, co mogło się wydarzyć - dodał.

"Jeśli popełniłem przestępstwo, mogę przeprosić"

Zgodnie z brytyjskim prawem otwieranie cudzej korespondencji może zostać uznane za przestępstwo. - Jeśli popełniłem przestępstwo, mogę przeprosić - powiedział Glen. Jednocześnie przyznał, że nie czuje się winny, a do ponad stuletniej korespondencji wraca od czasu do czasu, pokazując ją również znajomym.

ZOBACZ TEŻ: Zmiana warty na brytyjskich znaczkach. Karol III zastąpi matkę

Czytaj także: