"Byle do piątku" - mogą myśleć sobie książę i księżna Cambridge. Podczas pierwszej oficjalnej zagranicznej zderzyli się z ogromem atrakcji. Tym razem w Kanadzie zaoferowano im m.in. przejażdżkę tradycyjnym canoe i grę w ulicznego hokeja. Była i wpadka - zaprawiony w grze w polo William wprawdzie profesjonalnie złożył się do uderzenia, ale trafił nie w światło bramki, a... w operatora.
Szósty dzień wizyty w Kanadzie, czyli wtorek William i Kate spędzili na Terytoriach Północno-Zachodnich, w miejscach surowych, dziewiczych, ale malowniczych.
Książę i księżna przelecieli ze stolicy regionu Yellowknife nad jezioro Blachford. Tam przewieziono ich canoe, by mogli podziwiać piękne widoki. Spotkali się także m.in. z kanadyjskimi rangersami, których charakterystyczne czerwone uniformy rozpoznaje chyba każdy. Kate i William dostali od nich w prezencie równie charakterystyczne bluzy z kapturem oraz wełniane buty.
Kate nie zagrała, William nie trafił
William spróbował też sił w ulubionym sporcie Kanadyjczyków - hokeju. W pełnym rynsztunku, czyli w garniturze oddał trzy strzały. Wszystkie chybione. No, chyba żeby przyjąć, że celowo zamierzył się w operatora jednej ze stacji telewizyjnych...
Kate, która w szkole trenowała grę w hokeja na trawie, okrzyki z tłumu, by także zagrała, zbyła jedynie uśmiechem. Ale zgodziła się symbolicznie rozpocząć grę miejscowych dzieci.
Spotkają się z ofiarami pożaru
Na środę rano zaplanowano wylot Kate i Williama do stanu Alberta, a konkretnie do miasta Slave Lake, które zostało dotkliwie doświadczone w maju przez gigantyczny pożar. Tam spotkają się z dotkniętymi tragedią mieszkańcami.
Skończą na rodeo
Czwartek będzie dla książęcej pary dniem wolnym - wezmą oddech, zanim w piątek zakończą swoją podróż po Kanadzie uczestnicząc w tradycyjnym wielkim rodeo Calgary Stampede.
Potem udadzą się do Kalifornii, gdzie czeka ich druga część pierwszej zagranicznej wizyty.
Źródło: APTN, Reuters