William Shatner przyznał, że podczas zeszłorocznej podróży w kosmos "czuł się jak na pogrzebie". W wydanej właśnie autobiografii opisał swoje doświadczenia związane z pobytem poza ziemską atmosferą.
Znany z roli Kapitana Kirka w serialu "Star Trek" aktor William Shatner w październiku zeszłego roku poleciał w kosmos w kapsule New Shapard, wyniesionej przez rakietę firmy Blue Origin Jeffa Bezosa. Lot trwał około 10 minut, a pasażerowie spędzili w przestrzeni kosmicznej około trzech minut. Rakieta zabrała załogę poza linię Karmana, czyli umowną granicę pomiędzy atmosferą Ziemi i przestrzenią kosmiczną, która przebiega na wysokości 100 kilometrów nad poziomem morza. W momencie wylotu Shatner miał 90 lat, co czyniło go najstarszą osobą, jaka kiedykolwiek poleciała w kosmos.
W wydanej 4 października tego roku biografii pt. "Boldly Go: Reflections on a Life of Awe and Wonder", aktor przyznał, że spodziewał się, iż będzie zachwycony obrazem kosmosu widzianego bez filtra ziemskiej atmosfery, ale zamiast tego poczuł się przytłoczony myślą, że ludzie powoli niszczą planetę.
William Shatner o podróży w kosmos
"(...) Kocham tajemnicę Wszechświata. Uwielbiam te wszystkie pytania, które nasunęły się nam przez tysiące lat badań i hipotez. Gwiazdy eksplodujące wiele lat temu, ich światło docierające do nas lata później, czarne dziury pochłaniające energię, satelity pokazujące nam całe galaktyki w obszarach uważanych za całkowicie pozbawione materii. Wszystko to ekscytowało mnie przez lata, ale kiedy spojrzałem w przeciwnym kierunku, w przestrzeń kosmiczną, nie było tam żadnej tajemnicy, żadnego majestatycznego zachwytu. Wszystko, co zobaczyłem, to śmierć" - napisał 91-letni dziś aktor.
Opisując dalej swoje doświadczenia z podróży w kosmos, stwierdził, że zobaczył "zimną, ciemną, czarną pustkę". "Była nieporównywalna do jakiejkolwiek innej ciemności, jaką można zobaczyć lub poczuć na Ziemi. Była głęboka, otaczająca, wszechogarniająca. Odwróciłem się z powrotem w stronę światła, domu. Mogłem zobaczyć krzywiznę Ziemi, beż pustyni, biel chmur i błękit nieba. To było życie. (...) Matka Ziemia, Gaja. A ja ją opuszczałem. Wszystko, co mi się wcześniej wydawało, było błędne. Wszystko, czego oczekiwałem, że zobaczę, było błędne" - napisał w jednym z fragmentów.
Aktor "Star Treka" o grozie, którą poczuł podczas lotu
Shatner przyznał, że udając się w podróż kosmiczną, miał nadzieję, że przebywanie tam "będzie kolejnym pięknym krokiem do zrozumienia harmonii Wszechświata". Jednak, jak wskazał, zdał sobie sprawę, że wcale nie ma tam piękna. Że ono jest tutaj, pośród nas. Stwierdził też, że to było jedno z najbardziej przytłaczających uczuć żalu, jakiego kiedykolwiek doświadczył. "Kontrast między bezwzględnym chłodem kosmosu, a ciepłą, dającą życie Ziemią, napełnił mnie przytłaczającym smutkiem".
Aktor zwrócił uwagę, że każdego dnia postępuje niszczenie Ziemi, że kolejne gatunki zwierząt i roślin wymierają. "Rzeczy, które potrzebowały pięciu miliardów lat, by się rozwinąć. Nagle, nigdy ich już nie zobaczymy z powodu ingerencji ludzkości. Napełniło mnie to grozą. Moja podróż w kosmos miała być świętem, a zamiast tego czułem się jak na pogrzebie" - podsumował.
Wraz ze Shatnerem w kosmos poleciał były inżynier NASA Chris Boshuizen, przedsiębiorca Glen de Vries oraz wiceprezes i inżynier Blue Origin Audrey Powers. Podróż odbyła się 13 października 2021 roku. Po opuszczeniu kapsuły Shatner powiedział, że "każdy na świecie powinien tego doświadczyć". - To, co mi dałeś, jest najbardziej niesamowitym doświadczeniem, jakie mógłbym sobie wyobrazić - zwrócił się aktor do Jeffa Bezosa.
Źródło: CNN, Variety
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock