Skoro można jeść ser z mleka krowy, owcy czy kozy to dlaczego nie można jeść sera z kobiecego mleka? Nowojorski kucharz Daniel Angerer postawił sobie to pytanie.
I odpowiedział na nie jednoznacznie - kobiece mleko to też mleko. A skoro z każdego mleka można zrobić ser, to czemu nie...
Początki historii twarogu kucharza Angerera, właściciela nowojorskiej restauracji, są prozaiczne. Mężczyzna zaczął się bowiem zastanawiać, co zrobić z ogromną ilością mleka, którą "produkowała" matka jego dziecka.
Pojemniki z odessanym mlekiem wysypywały się już z lodówki, a para za żadne skarby nie chciała go po prostu wyrzucić. - Hej, zróbmy sobie ser! - zakrzyknął więc Angerer.
Jaki pyszny ser!
No i się udało. Z mleka zaczęły powstawać przeróżne sery i twarożki, czym Angerer chwalił się na swoim blogu. - Ludzie, którzy tego spróbowali do tej pory, mówią, że smakuje tak samo jak zwykły ser - mówi kucharz telewizji Fox.
W zależności od dodatków ten smak przypomina czasami bardziej cheddar albo provolone albo jeszcze coś innego.
Ale może być niezdrowy
Mimo sukcesu kucharz nie zdecydował się na serwowanie swojej oryginalnej receptury we własnej restauracji. Ryzyko jest zbyt duże, bo jak ostrzegają lekarze, w kobiecym mleku może gnieździć się zbyt dużo niebezpiecznych związków. Ryzyko zarażenia żółtaczką czy HIV jest zbyt duże.
Na razie więc Angerer ogranicza się do serwowania ludzkiego sera tylko znajomym i eksploatuje tylko swoją partnerkę. Laktacja kiedyś się jednak skończy...
Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: danielangerer.com