Pewnego Australijczyka pracującego w Singapurze zdenerwowało to, że gra Pokemon Go nie jest tam dostępna. W ostrych słowach poskarżył się w sieci. Nie spodobało się to innym internautom, którzy o wulgarnym poście poinformowali przełożonego mężczyzny. Finał: utrata posady.
Aplikacja Pokemon Go bije rekordy popularności. Gra polega na łapaniu pokemonów, czyli kieszonkowych potworów, które rozlokowane są w otoczeniu grającego. By je znaleźć i schwytać, trzeba wyjść z domu i poruszać się zgodnie z mapą.
Za ostry post
Gra oficjalnie dostępna jest na razie tylko w USA, Australii i Nowej Zelandii. Sonny'ego Truyena, Australijczyka mieszkającego i pracującego w Singapurze, bardzo zbulwersowało to, że nie może sobie pograć tam, którym mieszka. Swoją frustrację postanowił wyładować na Facebooku. Umieścił wpis, w którym nie przebierał w słowach. Stwierdził, że w Singapurze mieszkają głupi ludzie, a poziom IQ w narodzie spada, wypowiedź swą okraszając wulgarnymi słowami.
Na ostry komentarz zareagowali internauci. Powiadomili firmę, w której pracował Truyen. W odpowiedzi korporacja zwolniła Australijczyka, a jej szef Darius Cheng wydał oświadczenie, w którym przeprosił za zachowanie byłego już pracownika.
"Sonny, jako specjalista SEO, pracował dla nas tylko tydzień przed tym incydentem" - poinformował na blogu Cheng. "Jesteśmy dumną singapurską firmą i nie tolerujemy takiego języka lub zachowania, dlatego współpracę zakończyliśmy od razu, gdy tylko sprawa wyszła na jaw" - dodał.
Kary za hejt
Singapurskie władze znane są z szybkich i ostrych reakcji na agresywne zachowania w sieci oraz na treści, które przekraczają granice przyzwoitości. W 2014 roku brytyjski bankier musiał opuścić kraj po tym, jak poskarżył się na smród w transporcie publicznym.
Autor: nb, deb//rzw / Źródło: bbc.com