Do sklepu z zabawkami w Oregonie wtargnął mężczyzna, który na pierwszy rzut oka po prostu chciał się pobawić. W każdej ręce miał imitację miecza świetlnego znanego z serii filmów "Gwiezdne wojny". Po chwili okazało się jednak, że nie ma przyjaznych zamiarów. Swoimi zabawkami zaczął atakować obsługę i klientów. Na pomoc wezwano policję, która też odczuła "moc" napastnika.
Po wyładowaniu swojej furii na pracownikach, klientach i wyposażeniu sklepu "Jedi" wyszedł na zewnątrz. Tam już czekało na niego dwóch policjantów. Majestat stróżów prawa nie podziałał uspokajająco na napastnika, który przystąpił do ataku za pomocą swoich "mieczy świetlnych".
Podczas starcia policjanci przekonali się o sile "mocy" drzemiącej w ich przeciwniku. Funkcjonariusze nie mogąc opanować mężczyzny, postanowili go potraktować taserem. Wystrzelone w jego kierunki dwie linki z haczykami, które powinny przebić ubranie i przesłać uderzenie prądu, ku zaskoczeniu policjantów, nie odniosły skutku. "Jedi" zdołał je odbić swoim plastikowym "mieczem świetlnym". Po tym nieoczekiwanym zwrocie policjanci ponownie skorzystali z przymusu bezpośredniego i tym razem obezwładnili napastnika.
Do ataku "Jedi" doszło w grudniu. Mężczyźnie przestawiono szereg zarzutów, od napaści na policjanta po nieobyczajne zachowanie. Po trwającym miesiąc postępowaniu, w piątek mężczyzna otrzymał karę 45 dni więzienia. Skierowano go także na obserwację psychiatryczną. "Jedi" już w przeszłości miał mieć problemy z psychiką i przeprosił za swój atak.
Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia