Językowych testów nowych europosłów z Polski ciąg dalszy. - Jak tam z językami, panie pośle? - zapytał zaczepnie Jacka Kurskiego Janusz Palikot z PO. Na co Kurski dał próbkę swoich możliwości.
Świeżo wybrani eurodeputowani szlifują swój angielski. Z różnymi skutkami, starując z różnych poziomów. Tadeusz Cymański z Prawa i Sprawiedliwości skromnie przyznaje, że poliglotą nie jest, ale obiecuje zaległości nadrabiać.
Byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniewa Ziobro, którego do PE wybrali Krakowianie, na korepetycje wysyła sam prezes Jarosław Kaczyński. I to takie od sześciu do ośmiu godzin dziennie. - Bo w przeciwnym razie zostanie on posłem czwartej kategorii - ostrzega Kaczyński.
Prawie jak w Kalifornii
Wydaje się, że o miejsce na sali obrad w Parlamencie Europejskim oraz w jego kuluarach nie musi martwić się Jacek Kurski. W programie Moniki Olejnik w Radiu Zet sprowokowany przez Janusza Palikota, który dopytywał się o jego znajomość języków, Kurski płynną i poprawną angielszczyzną z lekkim polskim akcentem, odparował: - Quite well. Not as good, as I wish, of course, but good enough to be Polish candidate for the European Parliament. What about your English, Mr Palikot? Have you ever been to California? (Dosyć dobrze. Nie tak dobrze, jakbym chciał oczywiście, ale wystarczająco dobrze, żeby być polskim kandydatem do Parlamentu Europejskiego. A jak tam pański angielski, panie Palikot? Czy był pan kiedyś w Kalifornii? - red.)
Nie wiadomo, czy Janusz Palikot był w Kalifornii i co to miało do rzeczy, jednak prezes PiS może być chyba spokojny o Jacka Kurskiego w Brukseli.
Źródło: TVN24, Radio ZET, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24