Po pięcioletniej tułaczce Tinu, Izan, Oyin i Abbey wreszcie są tam, gdzie będzie im jak w domu. Cztery okazy bardzo rzadkiego gatunku goryli południowo-nizinnych tuż po północy trafiły do kameruńskiego rezerwatu przyrody.
Podróż z Południowej Afryki trwała aż 18 godzin i nie należała do najdogodniejszych. Zwierzaki transportowano w olbrzymich drewnianych klatkach. Goryle nawet nie próbowały udawać, że warunki nie przypadły im do gustu, choć z przymusu przywykły już do częstych przeprowadzek.
Ich tułaczka zaczęła się w 2002 roku, niedługo po urodzeniu. Jako małe gorylątka, na podstawie fałszywych dokumentów, zostały przemycone do malezyjskiego Taiping Zoo. Dwa lata później rząd Malezji odesłał je z powrotem do południowej Afryki. Aż do wczoraj były atrakcją parku zoologicznego koło Pretorii.
Okazało się jednak, że goryle są tam bezprawnie. Zgodnie z prawem międzynarodowym tak rzadkie osobniki powinny żyć tam, skąd pochodzą. Choć nie jest pewne, gdzie zostały złapane, najprawdopodobniej padły łupem grupy handlującej gorylim mięsem. Dorosłe osobniki zabijane są dla mięsa, a młode trafiają na sprzedaż.
Teraz czwórka sześciolatków jest już bezpieczna. Pracownicy rezerwatu Limbe Wildlife Centre zadbali o to, żeby trzem nowym mieszkańcom niczego nie zabrakło. Choć przyznają, że aklimatyzacja potrwać może nawet kilka miesięcy, a przyzwyczajanie się do innych goryli w takich przypadkach to długi i powolny proces.
as
Źródło: APTN