Kowbojskie kapelusze, buty, spodnie i przede wszystkim konie. We Wrocławiu ponad 100 zawodników z całej Polski wzięło udział w VII mistrzostwach Polskiej Ligi Western i Rodeo. Zmierzyli się w takich konkurencjach, jak wyścig wokół beczek czy oddzielanie cielaków od stada.
Jak powiedział najbardziej utytułowany Polski zawodnik w tej dyscyplinie sportu, Aleksander Jarmuła, na mistrzostwach pojawiła się liczna grupa młodych ludzi, którzy znakomicie sobie radzili w trudnych technicznie konkurencjach. - To jest dobra wróżba na przyszłość i liczę, że już niedługo na arenach międzynarodowych nasi zawodnicy będą liczącymi się sportowcami - dodał.
Jarmuła przyznał, że jeździectwem w stylu western zainteresował się przypadkiem, a wcześniej uprawiał klasyczną odmianę tego sportu. - Na kurs westernowy trafiłem w zastępstwie kolegi, który nie mógł pojechać, ale dał mi konia i samochód - opowiadał.
Jeździec zaznaczył, że z samego treningu nie był zadowolony, ale ogromne wrażenie zrobiły na nim pokazy mistrzów. - Wykonanie tych wszystkich niesamowitych elementów było dla mnie szokiem, a gdy zobaczyłem, jak jeden z zawodników w trakcie pokazu przejechał bez wodzy z założonymi rękoma to uznałem, że należy ten sport poznać lepiej i tak się zaczęło - wyjaśnił Jarmuła.
Kolorowe stroje to podstawa
Z kolei Marek Sobkowiak, który konno jeździ już blisko siedem lat, przyznał, że w stylu western zafascynował go bardzo luźny i swobodny styl jazdy, w którym koń ma pewną swobodę w reagowaniu głową. - W westernie jeździmy na tzw. "dosiadzie", z luźnymi wodzami, a konia prowadzimy m.in. łydkami. Również strój jest o wiele bardziej swobodny niż w jeździectwie klasycznym, gdzie zazwyczaj obowiązują stonowane kolory. Tutaj im strój bardziej kolorowy, tym lepiej - dodał Sobkowiak.
PLWR powstała w 2002 r. Aktualnie zrzesza 260 zawodników, a ogółem zarejestrowanych jest ponad 300 członków. Skupia także blisko 50 klubów i ośrodków jeździecko-szkoleniowych.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Adam Hawałej