Otworzył oczy, zrobił sobie poranną kawkę i między jednym a drugim kęsem porannego omleta postanowił: Szybko pogadam z "kim" trzeba, żeby do urny wrzucił "co" trzeba... dzięki temu spokojnie będę mógł zjeść pieczoną wołowinę w przerwie obiadowej. Później zostanę prezesem, a poprawą kondycji polskiej piłki głowy sobie nie będę zawracał - tak według jednego z naszych internautów mógł wyglądać, skreślony własnoręcznie przez Grzegorza Latę, plan szczęśliwego dnia, gdy wybierano go sternikiem PZPN-u.
Jeden z naszych internautów przysłał nam - podobno autentyczne - notatki Grzegorza Laty z dnia, w którym wybierano go na szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Trudno nam uwierzyć, że to autentyk, choć być może prezes ma lekkie pióro i brak mu betonowego (czytaj "ciężkiego") poczucia humoru. Na to liczymy.
- Najpierw zjeść pieczoną wołowinę w sosie grzybowym - tak według internauty ~jareckiego mógłby wyglądać pierwszy punkt notatek nowego prezesa z dnia 30 października.
W pełni rozumiemy tutaj szefa Związku, bo przecież zdrowe jedzenie jest najważniejsze, zwłaszcza jeśli chce się walczyć z chorą sytuacją w PZPN-ie.
Leo ma za trudne nazwisko
Co później? Zgodnie z notatkami... Najważniejsze to zostać prezesem i nie przejmować się Ukraińcem (Hryhorijem Surkisem-red., chciał by wybrano na szefa PZPN Bońka), który będzie chciał namieszać na zjeździe. Później zwolnić Leo, bo ma za trudne do wypowiedzenia nazwisko i nawet jak zrobi coś dobrego, to i tak nie będzie można go pochwalić indywidualnie. Zorganizować Euro z kimkolwiek - Niemcem, Ukraińcem - wszystko jedno, byle tylko jakiś mecz odbył się na Podkarpaciu. A na koniec? Może poprawić kondycję polskiej piłki... Po wykonaniu wszystkich wcześniejszych zadań może nie starczyć sił.
Źródło: tvn24.pl