Klątwy ciążącej na papieskich gołębiach pokoju nie przerwała nawet zmiana na tronie Piotrowym. Wkrótce po tym, jak w niedzielę Franciszek wypuścił z dłoni symbol pokoju, ten został zaatakowany przez mewę. Obecny papież nie jest pierwszą głową Kościoła, której ceremonia uwalniania gołębia pokoju nie przebiegła zgodnie z planem.
Gołąbek pokoju wypuszczany jest z papieskiego okna w Watykanie zawsze w ostatnią niedzielę stycznia po południowej modlitwie Anioł Pański. Obrzęd stał się znany z lat pontyfikatu Jana Pawła II.
Drapieżne mewy, niesforne gołębie
Franciszek kontynuując tradycję wypuścił więc w niedzielę dwa gołębie. Jeden z ptaków przysiadł na gzymsie, a po chwili podleciała do niego mewa, chwyciła go za ogon i odfrunęła ciągnąc ofiarę.
Takiego samego pecha miał gołąb, którego rok wcześniej wypuszczał Benedykt XVI. W 2012 roku dwa ptaki, być może przeczuwając zagrożenie, w chwilę po uwolnieniu z rąk papieża, uciekły z powrotem do pałacowego pokoju. - Chcą zostać w papieskim domu - skomentował wtedy incydent Benedykt XVI.
2011 rok okazał się łaskawy dla gołąbków pokoju, ale cztery lata temu, tylko jeden z trzech ptaków zamierzał odfrunąć. Z dwóch pozostałych jeden spacerował po parapecie, a drugi latał po papieskim apartamencie. Benedykt XVI, odwrócony do wiernych plecami, z rozbawieniem przyglądał się pościgowi za ptakiem. Miał nawet powiedzieć: "ja go złapię".
Autor: ktom//kdj / Źródło: tvn24.pl