Do niecodziennej sytuacji doszło w Glasgow (Wielka Brytania), gdzie samochód elektryczny "porwał" swojego kierowcę. Tak relacjonuje to Brian Morrison, właściciel auta, w rozmowie z BBC. Samochód chińskiego producenta MG miał odmówić posłuszeństwa i nie reagował na polecenia kierowcy, tylko jechał przed siebie. Dzięki nietypowej interwencji policji udało się uniknąć katastrofy.
Do zdarzenia doszło w niedzielę 1 października, gdy Brian Morrison wracał z pracy do domu w Glasgow. Jechał swoim półrocznym MG ZS EV z prędkością 30 mil na godzinę (około 50 km/h) i niespodziewanie tuż przed rondem auto odmówiło posłuszeństwa, gdy kierowca chciał zwolnić.
Samochód elektryczny odmówił posłuszeństwa
"Kiedy dojeżdżałem do ronda, zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak, i chciałem zwolnić, ale nic to nie dało" – powiedział w rozmowie z BBC. "Potem usłyszałem głośny zgrzyt, przypominający klocki hamulcowe, ale ponieważ był to nowy samochód, wiedziałem, że nie może to stanowić problemu. Udało mi się ominąć rondo, jadąc z prędkością około 30 mil na godzinę, a potem miałem przed sobą długą drogę, więc założyłem, że zatrzyma się bez przyspieszenia, ale tak się nie stało" - relacjonuje zdarzenie.
Kierowca nazwał sytuację przerażającą, nie mógł wyskoczyć z samochodu, bo ma problemy z poruszaniem się. Początkowo w panice zadzwonił do swojej żony, by przyjechała na miejsce i pomogła ostrzec innych kierowców dopóki nie uda mu się zatrzymać auta. Jednak pojazd nie zatrzymywał się i nie zwalniał nawet jadąc pod górę.
Interwencja policji
W końcu zadzwonił na policję bojąc się, że wjedzie w przechodniów lub problemów w razie kolejnych rond i świateł drogowych.
"Kiedy zadzwoniłem pod numer 999, wysłali policję na pomoc i skontaktowali się z inżynierami, aby spróbowali rozwiązać problem, a także zapytali, czy jest to samochód autonomiczny. Okazało się, że to był pierwszy raz, gdy spotkali się z takim problemem i nie mieli pojęcia, co robić" - relacjonuje Brian Morrison.
Na miejsce przyjechały trzy policyjne wozy, które ustawiły się przed i za kierowcą, który cały czas próbował odzyskać kontrolę nad pojazdem. Po próbach zrestartowania zasilania funkcjonariusze zdecydowali, że jedynym wyjściem jest kontrolowana kraksa.
Diagnostyka wykazała mnóstwo błędów
Jak powiedział Morrison BBC "W końcu dojechałem do ronda, co zwolniło samochód do około 15 mil na godzinę, a po drugiej stronie czekała na mnie policyjna furgonetka. Wjechałem za nią, gdy była w ruchu, a potem zatrzymali się, by zatrzymać mnie. Następnie policjant podbiegł do mojego samochodu i zrobił coś, co wydawało się, że go unieruchomi".
Jednak policja nie mogła ruszyć swoim furgonem, bo elektryk Morrisona wciąż był w ruchu. Na miejsce wezwano pomoc drogową, która zatrzymała auto.
"Gdy skontaktowali sie ze mną trzy godziny później, przeprowadzili kontrolę diagnostyczną, która wykazała, że jest mnóstwo usterek. Kontroler powiedział, że nigdy nie widział czegoś podobnego i zdecydował, że nie ma ochoty włączyć silnika, żeby zobaczyć, co jest nie tak".
Producent szuka rozwiązania
MG Motor UK oświadczyło, że próbuje rozwiązać tę sprawę. Rzecznik firmy przekazał BBC, że MG Motor UK próbowało nawiązać kontakt z kierowcą "by nasz zespół inżynierów mógł dokładnie sprawdzić jego pojazd. Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie i teraz, gdy nawiązaliśmy kontakt, dokładamy wszelkich starań, aby szybko i kompleksowo ją rozwiązać".
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Sue Thatcher / Shutterstock.com