Likwidacja programów różnorodności, równości i inkluzywności (DEI) w agencjach federalnych i firmach z nimi współpracujących została tymczasowo zakazana przez sąd federalny w stanie Maryland w USA. Zamknięcie DEI było jednym z pierwszych decyzji Donalda Trumpa. W ślad za nim poszło już także Google, Meta, czy Goldman Sachs.
Sędzia Adam Abelson stwierdził, że decyzja Trumpa o likwidacji programów DEI "prawdopodobnie narusza 1. poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych", zakazującej ograniczania wolności religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń.
- Działania mające na celu wspieranie integracji były powszechne i legalne od dziesięcioleci - przypomniał Abelson.
Chodzi o decyzję Trumpa, wydaną tuż po swoim zaprzysiężeniu Donald Trump, zgodnie z którą zawiesił pracowników biur programów różnorodności, równości i integracji (DEI) w rządzie federalnym i wysłał ich na płatne urlopy.
Decyzja tymczasowa do czasu wyroku
Decyzję sądu skomentował zastępca szefowej personelu Białego Domu Stephen Miller, twierdząc, że programy DEI stanowią dyskryminację, bo faworyzują określone grupy.
- Sędzia nie może (...) nakazać rządowi, aby wydawał pieniądze podatników na organizacje, które dyskryminują ze względu na rasę - stwierdził Miller.
Reuters poinformował, że decyzja sądu została zastosowana jako środek tymczasowy, który ma obowiązywać do ostatecznego wyroku w tej sprawie. Jak dodała agencja, nie jest jeszcze jasne, czy decyzja sądu przełoży się na działania już podjęte przez administrację Trumpa, która w styczniu rozpoczęła zamykanie biur DEI w wielu instytucjach.
Amerykanie podzieleni na temat programów DEI
Według Reutersa obrońcy praw obywatelskich argumentują, że takie programy są konieczne, aby rozwiązać długotrwałe nierówności i strukturalny rasizm. Natomiast Trump i jego zwolennicy twierdzą, że programy DEI prowadzą do niesprawiedliwej dyskryminacji innych Amerykanów i osłabiają znaczenie zasług przy zatrudnianiu lub awansowaniu.
Historia programów różnorodności sięga 1965 roku, gdy ówczesny prezydent Lyndon Johnson podpisał rozporządzenie dotyczące równych szans zatrudnienia, a co za tym idzie zapewnienia, że prywatne firmy, które otrzymają rządowe kontrakty, nie będą dyskryminować kandydatów do pracy ze względu na rasę, kolor skóry, religię, płeć, orientację seksualną, tożsamość płciową lub pochodzenie narodowe.
Wielkie korporacje rezygnują z programu DEI
Na początku lutego Google poszło w ślady Donalda Trumpa i porzuciło swoje cele rekrutowania większej liczby pracowników z niedostatecznie reprezentowanych grup. Decyzja o rezygnacji z celów rekrutacyjnych związanych z różnorodnością, równością i włączeniem (DEI) zapadła po przeprowadzeniu przez firmę corocznego przeglądu swoich polityk korporacyjnych.
W ostatnich latach Google był zdecydowanym zwolennikiem celów DEI, szczególnie po morderstwie George’a Floyda w 2020 r. i protestach, które nastąpiły po jego śmierci. W tamtym czasie dyrektor generalny Google, Sundar Pichai, postawił sobie za cel pięcioletni zwiększenie o 30 proc. liczby liderów wywodzących się z grup niedostatecznie reprezentowanych.
W ostatnich dniach także Goldman Sachs zrezygnowało z wymogów związanych z polityką różnorodności dla klientów biznesowych. Bank inwestycyjny zobowiązał się wcześniej do świadczenia usług doradczych jedynie firmom, w których co najmniej dwóch członków zarządu spełniało wymogi dotyczące polityki różnorodności.
Wcześniej podobne decyzje podjęły inne duże koncerny, między innymi Meta i Amazon, Pepsi, McDonald's i Walmart.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: JASON ANDREW/PAP/EPA