Reportaż dziennika "de Volkskrant" ujawnił skalę nadużyć wobec migrantów, głównie z Polski, Bułgarii i Rumunii.
W dzielnicy Molenstraat ludzie mieszkają w przeludnionych, często nielegalnie wynajmowanych lokalach, w których obowiązuje tzw. system ciepłych łóżek – materace są współdzielone przez pracowników zmianowych. Miesięczny koszt sięga 600 euro za łóżko, a ceny wynajmu mikroapartamentów osiągają nawet 1500 euro.
Według władz Roosendaal w 77-tysięcznym mieście żyje około 10 tys. niezarejestrowanych migrantów zarobkowych. Wielu z nich zatrudnionych jest przez agencje pracy w centrach dystrybucyjnych dużych firm, często na tygodniowych umowach.
Utrata pracy oznacza natychmiastową utratę zakwaterowania i ubezpieczenia.
Lokalne władze walczą ze zjawiskiem
Lokalne władze, pod przewodnictwem burmistrza Marka Buijsa, rozpoczęły walkę z nielegalnym wynajmem i patologicznym rynkiem nieruchomości. Od początku roku działa tzw. pandbrigade, która kontroluje podejrzane budynki i wymusza egzekwowanie przepisów.
- Jeśli nie zareagujemy, będziemy współuczestniczyć w handlu ludźmi - powiedział burmistrz w rozmowie z "de Volkskrant".
Mimo zakazów, właściciele tysięcy lokali skutecznie opierają się kontrolom, także przed sądem. - To współczesna forma niewolnictwa - komentują mieszkańcy Roosendaal, cytowani przez dziennik.
Autorka/Autor: mp/dap
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock