Nie czuje się wyjątkowa. - Jak studiujesz we Francji, to szybko zobaczysz, że tam wszyscy mówią w paru językach, tak jak ja. W NASA też zauważysz, że jesteś wśród sześciuset stażystów i nie wyróżniasz się od nich swoim poziomem wiedzy z inżynierii - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 Biznes Julia Stankiewicz, jedyna Polka na stażu w NASA Jet Propulsion Laboratory. To miejsce jest szczytem marzeń dla wielu studentów branży kosmicznej. Jak tam się dostać? - Nawet jak ktoś ma podobne kompetencje techniczne, to i tak jeśli ma lepszą sieć kontaktów, to prawdopodobniej zajdzie dalej - stwierdza.
Julia Stankiewicz, 27-letnia Polka pochodząca z Gdańska od kilku miesięcy pracuje w NASA Jet Propulsion Laboratory (JPL), w jednym z centrów badawczych NASA w Pasadenie w stanie Kalifornia. Zajmuje się pisaniem algorytmu, który pozwoli na zautomatyzowane tworzenie map klęsk żywiołowych takich jak trzęsienia ziemi czy powodzie.
- Chodzi o to, że trzeba szybko mieć dostęp do tego, co dokładnie na danym obszarze geograficznym zaszło i jak klęska żywiołowa wpłynęła na powierzchnię ziemi czy na infrastrukturę. Celem jest to, aby podobnych podsumowań wydarzeń klęsk żywiołowych nie trzeba było robić ręcznie - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 Biznes i dodaje, że pracuje nad tym, aby przefiltrowane dane w ciągu minuty pokazywały najważniejsze rezultaty.
- Dzięki temu rządzący szybko mogą podjąć decyzje, jakie kolejne działania i akcje ratownicze wdrażać - zaznacza.
Syndrom oszusta: musisz więcej pracować, coś nadgonić
Skończyła studia licencjackie "Aerospace Engineering" na Uniwersytecie w Manchesterze, Program studiów kosmicznych na Międzynarodowym Uniwersytecie Kosmicznym. Była również na wymianie w programie Erasmus na Sorbonie, gdzie studiowała robotykę, a aktualnie studiuje na Uniwersytecie Technicznym w Monachium. Jednak mimo swoich osiągnięć zawodowych nie czuje się wyjątkowa.
- Bo jak studiujesz we Francji, to szybko zobaczysz, że tam wszyscy mówią w paru językach, tak jak ja. W NASA też zauważysz, że jesteś wśród sześciuset stażystów i nie wyróżniasz się od nich swoim poziomem wiedzy z inżynierii - wyjaśnia.
Opisuje, że stażyści w NASA pochodzą głównie ze Stanów Zjednoczonych. Mały procent stanowią osoby z innych części świata również ze względu na to, że jest sporo restrykcji związanych z tym, nad jakimi projektami mogą pracować osoby bez obywatelstwa amerykańskiego. Ma to znaczenie, bo według Stankiewicz, nie może się ona porównywać z tamtejszymi studentami.
Wyjaśnia, że jak oni mieli siedem lat, to przychodzili do NASA na tak zwane "drzwi otwarte", a na kursach robotyki byli w wieku dziesięciu lat. Mieli inny start.
- Za to ja w ich wieku oglądałam filmy dokumentalne o kosmosie, bajki science fiction na przykład "W pułapce czasu" lub "Planeta Skarbów". Jak miałam siedem lat, to zaczynałam szkołę muzyczną, grałam na pianinie i chodziłam na rysunek. Skupiałam się na rzeczach artystycznych. Ten kontekst sprawia, że czasami mam syndrom oszusta - mówi.
Chodzi o poczucie, że ciągle musi nadrabiać wiedzę. - To naturalne, że ludzie się porównują do siebie. Gdy widzisz, że wiedzą więcej od ciebie, a są na tym samym etapie edukacji, to podświadomie czujesz, że coś jest nie tak, że musisz więcej pracować, coś nadgonić - stwierdza.
Podkreśla też inną trudność, która związana jest z zaczynaniem projektów od początku, od nowa.
- Pracowałam zawsze w tej samej branży, ale przy różnych projektach na przykład symulowanie i rozwój silników samolotowych, operowałam satelity i testowałam napęd do małych satelitów. Wtedy trzeba przysiąść przy czymś, poznać jakichś obszar, a to wymaga ciągłego próbowania, eksperymentowania i wytrwałości - zaznacza.
Jak dostać się do NASA?
Droga do NASA JPL, do szczytu marzeń dla wielu studentów branży kosmicznej trwała w przypadku Julii Stankiewicz trzy lata. Od czego zacząć? - Szukałam w sieci, na konferencjach tych osób, które tam pracują i projektów, w które mogłabym się zaangażować. W 2021 roku robiłam kurs "Space Studies Program" na Międzynarodowym Uniwersytecie Kosmicznym i widziałam, że jego dyrektor zna pracownika JPL, który mógłby być moim mentorem. Poprosiłam, aby nas sobie przedstawił. Tak się stało. Rozmawialiśmy online i zaoferował mi projekt w swoim zespole - dzieli się.
Jak zaznacza, jest to bardzo ważny moment, bo aby dostać się na staż wizytującego naukowca w NASA, trzeba znaleźć mentora, który zgodzi się przyjąć studenta na program. - No i mieć zapewnione finasowanie, bo na taki program wymagane jest posiadanie 2,4 tysięcy dolarów miesięcznie, a realnie potrzeba więcej. Przynajmniej 3-3,5 tysiąca dolarów, bo tyle kosztuje życie w Pasadenie. W pierwszej kolejności znalazłam mentora, a później sponsorów - podkreśla.
Bazując na swoich doświadczeniach uważa, że istotną umiejętnością jest budowanie relacji i sieci znajomości. - Ta kompetencja związana jest z odwagą, ale odpornością na potencjalne odrzucenie. Jak się prosi o wielkie rzeczy i możliwości, to trzeba być przygotowanym, że usłyszy się "nie" - wyjaśnia.
Według niej wymaga to również akceptacji bycia w trudnych psychologicznie sytuacjach szczególnie wtedy, gdy chodzi się na konferencje branżowe i inicjuje się rozmowy z nieznajomymi osobami.
- Próbujesz też się sprzedać, zaprezentować, aby móc razem współpracować. To jest tak istotna umiejętność, że nawet jak ktoś ma podobne kompetencje techniczne, to i tak jeśli ma lepszą sieć kontaktów, to prawdopodobniej zajdzie dalej - stwierdza.
Ile kosztuje zdobycie specjalistycznego wykształcenia?
Pojawia się więc pytanie, ile kosztuje zdobycie wyspecjalizowanej wiedzy. Julia Stankiewicz wylicza, że studia w Anglii kosztowały ją 9 tys. funtów rocznie, ale za to studia w Niemczech są bezpłatne, a dodatkowo dostawała stypendium.
- Przez pierwsze sześć lat wspierało mnie stypendium Fahrenheita od Miasta Gdańsk. Wspierali mnie też rodzice, bez których nie byłabym tu gdzie jestem. Po drugim roku studiów zaczęłam pracować i utrzymywać się z pieniędzy zarobionych podczas staży. Dziś sponsorują mnie Fundacja Rafała Brzoski, Fundacja Rozwoju Talentów, Fundacja Anny Pasek oraz Techniczna Uczelnia w Monachium, do której obecnie uczęszczam - wymienia.
Mimo to, że kwoty, o których opowiada są wysokie, to jest zdania, że zdobycie wiedzy nie musi być jednak takie drogie. Zachęca do szukania stypendiów i bezpłatnych kierunków studiów. - W całym procesie przede wszystkim inwestuje się swój czas. Studia za granicą to niesamowita przygoda, ale wymaga też wiele wytrwałości i poświęceń - mówi.
Jaki moment więc był najważniejszy? - Kiedy odwiedziłam misję kontroli lotów. Miejsce skąd kontrolowane były lądowania łazików i starty satelit. Oglądałam filmy z lądowań i przeszła mi myśl, że to niesamowite ile lat pracy ludzie włożyli w cały proces. Widziałam łazika lądującego z sukcesem na Marsie i czułam dumę, że jestem w centrum tego świata. Że współpracuję z ludźmi, którzy tworzą takie niesamowite rzeczy - wspomina Julia Stankiewicz.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Materiały prywatne Julii Stankiewicz