Niemiecki rząd uważnie monitoruje rozwój sytuacji w Rosji, ale nie wierzy, że jedynie sankcje są odpowiedzialne za ostatnie zawirowania wokół rosyjskiej gospodarki - powiedział w środę rzecznik kanclerz Angeli Merkel.
- Niemiecki rząd starannie obserwuje rozwój sytuacji. Wierzymy, że istnieje wiele przyczyn kryzysu gospodarczego i walutowego w Rosji. Ten nie jest wynikiem wyłącznie lub przede wszystkim sankcji, ale zupełnie innych powodów - podkreślił Steffen Seibert. Zapytany o doniesienia na temat planów USA dostarczenia sprzętu wojskowego na Ukrainę Siebert powiedział: - Wszystko, co mogę powiedzieć to to, że niemiecka pozycja w tej sprawie się nie zmieniła. Zawsze mówiliśmy, że ten konflikt nie może być rozwiązywany militarnie. Nie chcemy promować złudzeń, że takie rozwiązanie wchodzi w grę - dodał.
Nocne rozmowy
Przywódcy Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji omówili w nocy z wtorku na środę sytuację w Donbasie i podkreślili wagę przestrzegania wszystkich porozumień z Mińska. Opowiedzieli się też za spotkaniem trójstronnej grupy kontaktowej - poinformowały służby prasowe prezydentów Ukrainy i Rosji. Według służby prasowej prezydenta Ukrainy, podczas przeprowadzonej rozmowy telefonicznej prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, prezydenta Rosji Władimira Putina, kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Francoisa Hollande'a "porozumiano się co do konieczności przestrzegania wszystkich punktów protokołu mińskiego z 5 września i memorandum mińskiego z 19 września w celu pokojowego uregulowania sytuacji w Donbasie". Środa to kolejny dzień niepokojów wokół rosyjskiej waluty i giełdy. Po początkowym spadku kursu na otwarciu sesji na giełdzie w Moskwie waluta narodowa Rosji zaczęła odrabiać straty. We wtorek rosyjska waluta ustanowiła nowe rekordy niskiego kursu: o godz. 15.13 czasu lokalnego (o godz. 13.13 w Polsce) za dolara płacono 80,1 rubli, a za euro - 100 rubli. Później rubel odrobił część strat.
Autor: mn / Źródło: reuters, pap