Stopy procentowe NBP spadły mocniej niż oczekiwano. Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zaskoczyła ekonomistów skalą luzowania. - Ocenę od razu wystawiły rynki finansowe. Kurs walutowy wystrzelił, w terminologii rynków finansowych to się nazywa załamaniem kursu walutowego - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ekonomista, profesor Szkoły Głównej Handlowej Sławomir Dudek. Zwracał uwagę, że "tak wielkie załamanie kursu walutowego" wystąpiło, jak rozpoczęła się pandemia COVID-19 i w momencie, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie.
RPP podczas wrześniowego posiedzenia zdecydowała się obniżyć stopy procentowe NBP o 75 punktów bazowych. Stopa referencyjna spadła z 6,75 proc. do 6,00 proc. Decyzja RPP zaskoczyła ekonomistów największych banków w Polsce. Większość z nich spodziewała się wprawdzie obniżki stóp procentowych we wrześniu, jednak w mniejszej skali - o 25 punktów bazowych. To pierwsza obniżka stóp procentowych od maja 2020 roku.
Gwałtowne osłabienie złotego
- To jest ogromne zaskoczenie, skala tej podwyżki. Makroekonomiści mogą się sprzeczać, ocenę od razu wystawiły rynki finansowe. Kurs walutowy wystrzelił, w terminologii rynków finansowych to się nazywa załamaniem kursu walutowego - komentował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ekonomista, prezes i założyciel Instytutu Finansów Publicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej Sławomir Dudek.
Były dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej Ministerstwa Finansów zwracał uwagę, że w ostatniej dekadzie "tak wielkie załamanie kursu walutowego wystąpiło w trzech przypadkach". - Jak rozpoczęła się pandemia COVID-19 i w momencie, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Oznacza to, że wystąpienia prezesa (NBP Adama) Glapińskiego, czy też decyzje Rady Polityki Pieniężnej są równie niebezpieczne jak pandemia COVID-19, czy wojna w Ukrainie, bo skala pogorszenia waluty była identyczna - powiedział Dudek.
Jak wskazywał, pojawiają się dyskusje, że może też chodzić o efekt PR-owy. - Decyzja ekonomicznie jest szokująca i wszyscy ekonomiści mają w obowiązku na to zareagować i to skomentować. Tak naprawdę niewielu ekonomistów, chyba tylko rządowi, usprawiedliwiają tę decyzję - zwracał uwagę.
- Efekt PR-owy jest taki, że na pierwszych stronach gazet, w mediach, w programach mówimy o tym, że prezes Glapiński obniżył stopy o 0,75, nie musi wywieszać banera, bo ma efekt PR-owski za darmo. Może to było motywem - sugerował gość TVN24.
Sławomir Dudek o Adamie Glapińskim
W ocenie ekonomisty "mamy niebezpiecznych decydentów w polityce gospodarczej przy Świętokrzyskiej, po obu stronach (przy tej ulicy swoje siedziby mają Ministerstwo Finansów i NBP - red.), bo dotyczy to budżetu i polityki pieniężnej i rzeczywiście igrają z ogniem".
- To jest takie "po nas choćby potop", stąpają po krawędzi. Oni ryzykują wartością złotego. To jest tak niebezpieczne, jak podczas wybuchu wojny w Ukrainie. Nie wiemy jak to się skończy - dodał.
Były dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej Ministerstwa Finansów zwracał przy tym uwagę, że wzrosły rentowności polskich obligacji. - W normalnych, wiarygodnych krajach, gdzie jest wiarygodna i bezpieczna polityka pieniężna i budżetowa, jeżeli się obniża stopę procentową banku centralnego, to rentowności, czyli koszty obsługi długu publicznego powinny się zmniejszyć, a wczoraj delikatnie, ale poszło to wszystko w górę. To jest kompletna aberracja i brak osiągnięcia skutków - tłumaczył.
- Uważam, że ta decyzja była motywowana politycznie i tutaj jest analogia do Turcji, którą wielu ekonomistów pokazuje, że (prezes Glapiński - red.) jest w stanie zaryzykować wartością złotego i wczoraj na konferencji on zignorował załamanie polskiego złotego, mówił o jakichś spekulantach - wskazywał Sławomir Dudek.
Zdaniem ekonomisty, Adam Glapiński "to jest niebezpieczny człowiek, który kieruje pracami polityki pieniężnej, bo wiemy, że on też podejmuje decyzje". - To jest paradoksalne, że rządzący nazywają bezpiecznym, budżet, w którym dług gigantycznie rośnie, a prezes Glapiński jest również niebezpiecznym decydentem, który potrafi osłabić złotego w tak ogromnej skali w dwa dni - podsumował gość "Rozmowy Piaseckiego".
Inflacja w Polsce
Zdaniem Dudka podczas czwartkowej konferencji szef banku centralnego "naciągał inteligencję ekonomiczną". - Użył szpagatu statystycznego, bo nie mamy danych mówiących o tym, że inflacja jest jednocyfrowa - wskazał ekonomista. Gość TVN24 zaznaczył, że w jego ocenie inflacja w Polsce nie jest jednocyfrowa.
Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego w sierpniu 2023 roku wyniosła 10,1 proc. rok do roku. Ostateczne dane o sierpniowej inflacji, wraz ze szczegółami, poznamy 15 września. Na dane GUS o inflacji we wrześniu poczekamy dłużej. Wstępne dane za ten miesiąc zostaną opublikowane 29 września. Prezes NBP Adam Glapiński podczas czwartkowej konferencji prasowej zapowiadał, że inflacja za wrzesień będzie wynosiła prawdopodobnie nieco powyżej 8,5 proc.
- Przed nami są rafy inflacyjne. Po pierwsze, kurs się osłabił. Droższy złoty oznacza droższe importowane paliwo, droższy importowany gaz, droższe importowane produkty różnego rodzaju, w tym konsumpcyjne, czyli to jest podbicie inflacji - zwracał uwagę były dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej Ministerstwa Finansów.
- Druga sprawa, to trzeba wiedzieć, że nasza inflacja jest przypudrowana, centralnie sterowana. Mamy w Polsce ukrytą inflację, podobnie jak na Węgrzech to było i okazało się po wyborach. Mamy czasowo zawieszone stawki VAT, to jest od 1 do 2 punktów procentowych, bo będzie trzeba w końcu to odwiesić, Mamy centralnie sterowane ceny, na przykład premier Morawiecki centralną decyzją obniżył ceny na kolei. Tak w PRL-u było - mówił gość "Rozmowy Piaseckiego". Sławomir Dudek wskazywał też na "dziwnie niskie" ceny paliw.
- Inflacja w pierwszym kwartale przyszłego roku wyskoczy, ta ukryta inflacja się ujawni. Na Węgrzech przed wyborami (premier Węgier Viktor) Orban robił to samo (...) - podkreślał ekonomista. - Nic o tym prezes Glapiński nam nie powiedział o tym, że inflacja po odmrożeniu cen na początku przyszłego roku będzie musiała wyskoczyć w górę - zauważył.
W ocenie Dudka, w efekcie może być tak, że na początku przyszłego roku czekają nas podwyżki stóp procentowych NBP. - To jest bardzo prawdopodobny scenariusz, jeżeli inflacja wymknie się spod kontroli i znowu skoczy - wyjaśnił.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24