Przyglądając się dziś przez większą część dnia notowaniom rubla nie mogłem oprzeć się przed porównywaniem tego, co się dzieje z rublem z Republiką Weimarską po pierwszej wojnie światowej. To oczywiście nie oznacza, że oczekuję w Rosji hiperinflacji w skali wielu tysięcy procent rocznie, ale jednak pewnie podobieństwa są.
Zarówno wtedy, jak i teraz przyczyną problemów była wojna i kary z nią związane. Niemcy pierwszą wojnę światową przegrały i za karę dostały rujnujące je postanowienia traktatu wersalskiego. Rosja wprawdzie na Ukrainie militarnie nie przegrała, ale kara już jest w postaci sankcji z USA i UE.
Niszczące odszkodowania
Niemcy zostały zniszczone przez wymóg płacenia Francji odszkodowań w złocie i jednoczesną blokadę Nadrenii, co wiązało się z poważnym ograniczeniem produkcji węgla. Marka oparta o złoto w sytuacji systematycznego transferu ogromnych ilości kruszcu za granicę musiała tracić na wartości wobec innych walut. Z kolei drastyczne ograniczenie produkcji przemysłowej w Nadrenii uniemożliwiało Niemcom pozyskiwanie walut obcych z eksportu, a jednocześnie powodowało braki w zaopatrzeniu i podnosiło ceny w kraju. Słynny do dziś dodruk pieniądza był w tej sytuacji już tylko „wzmacniaczem”, a nie główną przyczyną wysokiej inflacji. W Rosji dziś mamy gospodarkę i rubla opartego tak naprawdę o ropę. W sytuacji, w której ropa w ciągu 6 miesięcy tanieje o blisko 50 procent cała rosyjska gospodarka staje się znacznie mniej warta (tak jak niemiecka gospodarka była mniej warta przez blokadę Nadrenii). Dla zadłużonych w dolarach rosyjskich koncernów państwowych blokada dostępu do finansowania w USD z zewnątrz jest jak niemieckie kontrybucje w złocie na rzecz Francji. Tam przymusowo zabierali aktywa, tu utrudniają spłatę długu, czyli pasywów. W ujęciu netto efekt jest podobny.
Ucieczka od rubla
Zarówno wtedy, jak i teraz waluta kraju zaczyna szybko tracić na wartości, a pierwszym następstwem jest ucieczka od waluty rodzimej w stronę walut obcych postrzeganych jako stabilne i to ucieczka w wykonaniu zarówno firm, jak i banków oraz gospodarstw domowych. Nie oznacza to, że Rosja zmierza ku hiperinflacji (zresztą proszę pamiętać, że nawet w Weimarze hiperinflacja rozkręcała się po wojnie przez 5 lat, czyli nie tak znowu błyskawicznie). Uprzedzając ewentualną krytykę - tak, wiem, że to porównanie nad wyraz przesadzone. Mimo wszystko jednak nie mogę się go w głowie pozbyć. Przyznaję też, że najbliższe publikacje dotyczące stopy inflacji w Rosji będę śledził z wypiekami na policzkach.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com