Te wszystkie fundusze powstały na bazie konkretnych ustaw przyjętych przez parlament. One się wiązały z tym, że w 2020 roku rząd ogłosił tak zwaną tarczę antykryzysową. Całe społeczeństwo wiedziało, jaka jest jej wartość, była odpowiednia informacja (...), że będzie miała wartość około 200 miliardów złotych. Nic nie było ukrywane, wszystko jest w sprawozdaniach finansowych tych funduszy - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Paweł Borys, prezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, pytany o publiczne pieniądze przepływające poza budżetem.
Paweł Borys stwierdził, że "bardziej mówimy o tym, czy to powinny być wydatki bezpośrednio z budżetu, czy to powinny być wydatki realizowane przez instytucje rozwojowe jak BGK czy PFR".
- Rząd podjął decyzję, że powinno być to w BGK, czy PFR, aby w obliczu pandemii, kryzysu energetycznego, później wojny na Ukrainie można było w sposób szybki, elastycznie przeciwdziałać skutkom tych zdarzeń - stwierdził prezes PFR.
Agata Adamek zauważyła, że gdy uchwalono te ustawy, to nikt nie przewidywał sytuacji, że oficjalnie deficyt w budżecie będzie wynosił 12 miliardów złotych, a realnie 100 miliardów złotych. Przytoczyła ona negatywną ocenę wykonania budżetu przez NIK i komentarz Mariana Banasia, prezesa Izby, który o wydawaniu pieniędzy przez PFR powiedział z sejmowej mównicy, że "poza wszelkimi zasadami i rygorami w okolicznościach wysokiego ryzyka uznaniowości i korupcji te wydatki poza budżetem państwa są czynione".
Paweł Borys broni PFR
- To pierwsza informacja jest taka, że Najwyższa Izba Kontroli nie zaopiniowała negatywnie wykonania budżetu za ubiegły rok. NIK może wydać ocenę pozytywną, negatywną bądź opisową. Wydali opinię opisową, pozytywnie opiniując wykonanie samego budżetu, natomiast negatywnie, w sensie bardziej opisowym, stwierdzono, że zbyt wiele wydatków jest w funduszach celowych, obsługiwanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Jeżeli chodzi o Polski Fundusz Rozwoju, to prezes Marian Banaś mija się z prawdą - stwierdził Borys.
- To nie są prawdziwe słowa uzasadnione wynikami kontroli. My znamy raporty NIK-u wstępne, tam nie ma tego typu informacji i bardzo łatwo jest wykazać, że pan prezes Marian Banaś mija się z prawdą, ponieważ program tarczy finansowej, który obsługiwał PFR, był zatwierdzony przez Komisję Europejską, polski Sejm przyjął podstawę prawną, były regulaminy, były uchwały rady ministrów, trudno więc powiedzieć, że był poza wszystkimi rygorami - dodał.
PFR może pozwać prezesa NIK
Agata Adamek zauważyła, że uchwalając te przepisy, nikt nie wiedział, że "z pieniędzy na COVID-19 i na walkę covidem pójdą pieniądze na hodowców loch", co miało miejsce.
- Nie wiem, czy poszły, ja się w tej chwili odnoszę do Polskiego Funduszu Rozwoju. Mieliśmy bardzo ściśle określone rygory i zasady, na podstawie których zrealizowaliśmy program, który do tej pory ochronił ponad 3 miliony miejsc pracy, 350 tysięcy firm. Więc nie jest prawdą, jeżeli działaliśmy w programie zatwierdzonym przez Komisję Europejską, że działaliśmy poza jakimiś zasadami czy rygorami - stwierdził Paweł Borys.
Prezes PFR powiedział, że drugą równie istotną kwestią jest zarzut korupcji ze strony prezesa NIK Mariana Banasia.
- Ja nie znam ani jednej informacji potwierdzającej, że w przypadku wdrażania tarczy finansowej mogliśmy mówić o jakiejkolwiek korupcji, więc my w tej chwili te słowa analizujemy pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa przez pana Mariana Banasia. Przestępstwa zniesławienia. Jeżeli analizy prawne potwierdzą, że jest uzasadnione podejrzenie, to złożymy doniesienie i mam nadzieję tylko, że prezes nie będzie się chronił za immunitetem, tylko będzie w stanie sąd rozstrzygnąć, kto ma w tej sprawie rację - powiedział Paweł Borys.
Prezes PFR dodał przy tym, że jego słowa nie są "zastrzeżeniami do pracowników NIK-u czy kontrolerów, nieprawdziwe informacje podał prezes Marian Banaś".
- Bo ja znam te raporty i w tych raportach pokontrolnych PFR-u po prostu nie ma takich wniosków, nie ma takich informacji, nie ma takich zastrzeżeń - powiedział Borys.
Paweł Borys gotów się założyć o szybki spadek inflacji
Na uwagę, że "spadek inflacji stanął", Paweł Borys powiedział, że "poziom cen w Polsce przez ostatnie dwa miesiące nie wzrósł (...). Miesiąc do miesiąca mamy zerową dynamikę cen, a być może w najbliższych dwóch miesiącach te ceny zaczną spadać".
- Ta inflacja powinna bardzo szybko spadać, co powinno nas cieszyć - stwierdził prezes PFR, a na odpowiedź Agaty Adamek, że "ceny nie zaczną spadać w ciągu dwóch miesięcy", odparł, że "możemy się o to założyć".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24