Cztery miliony kopciuchów mają zniknąć z polskich domów do końca 2029 roku. Zakłada to rządowy program Czyste Powietrze. By jednak tak się stało, potrzebne są zmiany, o co apelują eksperci. To wyzwanie, z którym zmierzy się szef nowego Ministerstwa Klimatu, Michał Kurtyka. - Bardzo bym chciał, żeby ten program był uproszczony - mówi. Materiał z programu "Czarno na Białym" w TVN24.
Michał Kurtyka był prezydentem ubiegłorocznego szczytu klimatycznego w Katowicach, który zakończył się przyjęciem porozumienia klimatycznego.
- Elementem naszej transformacji będzie podniesienie jakości życia Polaków, czyli będzie pójście w kierunku tego, żebyśmy mogli oddychać lepszym powietrzem. To doprowadzi również do znaczących redukcji emisji dwutlenku węgla. W tym momencie polskie gospodarstwa są odpowiedzialne za 85 procent konsumpcji paliw stałych - mówi minister klimatu.
Pytany o to, co konkretnie zrobi, żeby to zmienić, wskazuje na program Czyste Powietrze.
Program Czyste Powietrze
Rząd stworzył go w ramach walki ze smogiem i uruchomił we wrześniu ubiegłego roku. Zakłada on dofinansowanie do wymiany starych pieców na bardziej ekologiczne. Dofinansowanie może obejmować też termomodernizację domu, czyli jego ocieplenie, wymianę okien i drzwi.
- Dopiero po raz pierwszy został wprowadzony na tak wielką skalę bezprecedensowy, ogromny program Czystego Powietrza na ponad 100 miliardów złotych. To jest cywilizacyjny projekt - stwierdza minister Kurtyka.
Ale nie wszyscy podzielają ten entuzjazm.
- To jest po prostu żałosne. Chwalić się programem, który nie działa - tak krytycznie działania rządu ocenia geograf i ekolog Michał Brennek.
- Kilka dni temu widziałem zdjęcie wniosku, który składała moja znajoma. To było ponad dwieście stron zadrukowanego papieru. Pół ryzy papieru po to, żeby złożyć wniosek w programie Czyste Powietrze. To było absurdalne, absolutnie bezsensowne, zbędne - dodaje Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Program przewiduje likwidację czterech milionów kopciuchów do 2029 roku. By tak się stało, średnio co roku powinno znikać 400 tysięcy najniższej klasy pieców. Tymczasem przez pierwszy rok funkcjonowania programu pozytywnie rozpatrzono zaledwie 55 tysięcy wniosków. Jeśli takie tempo zostanie utrzymane, wymiana wszystkich kopciuchów potrwa nie 10, a 70 lat.
Zapowiedź zmian
Minister klimatu zapowiada zmiany, ale na razie bez szczegółów. - Bardzo bym chciał, żeby ten program był uproszczony. Żeby było mniej biurokracji - mówi Kurtyka.
Biurokracja to niejedyny problem z programem. Żeby z niego skorzystać, trzeba najpierw samemu zainwestować od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych, a na ich zwrot czeka się nawet kilka miesięcy.
Szef MK zapowiada, że resort będzie starał się "dopasować instrumentarium tego programu do najuboższych, dlatego że wielkim wyzwaniem naszej transformacji jest ochrona najuboższych - podniesienie jakości życia Polaków, respektując to, że nie wszyscy mamy takie same możliwości". - Stąd kluczowa kwestia funduszy europejskich, stąd kluczowa rola redefinicji pewnych elementów tego programu - zwraca uwagę minister Kurtyka.
Rezygnacja z węgla
Szef resortu klimatu, pytany o kwestię odejścia od węgla jako głównego źródła energii w Polsce, odpowiada: - Będziemy prowadzić konsultacje polityki energetycznej i musimy brać pod uwagę uwarunkowania społeczne, oczekiwania Polaków i uwarunkowania finansowe.
- Odpowiedź powinna brzmieć: najszybciej, jak to możliwe. (…) Jeżeli mówimy o klimacie, to pali nam się planeta. Za chwilę nie będziemy mieć gdzie mieszkać - komentuje Michał Brennek.
Mglistym zapowiedziom Kurtyki trudno się dziwić, skoro politycy, w tym także szef ministra, czyli premier Mateusz Morawiecki, chcą rozwijać górnictwo węglowe.
Szef rządu kilka dni temu, podczas uroczystej akademii barbórkowej Polskiej Grupy Górniczej (PGG) w Katowicach, mówił o "obronie modelu naszego górnictwa wobec żądań Unii Europejskiej".
Te "żądania" to ograniczanie emisji CO2 i wspieranie odnawialnych źródeł energii. Tymczasem w 2016 roku Prawo i Sprawiedliwość uchwaliło ustawę mocno ograniczającą możliwość budowy farm wiatrowych na lądzie. Pytany o możliwość złagodzenia obecnych regulacji, minister klimatu odpowiada tylko: - Ja jestem na etapie inwentaryzacji polityki energetycznej.
Tymczasem w planach jest gigantyczna inwestycja w nowy blok węglowy w Ostrołęce, która miałaby spalać dziennie nawet 11 ton węgla. Projekt budowy forsował minister energii w poprzednim rządzie PiS Krzysztof Tchórzewski.
Minister Kurtyka, pytany w niedawnym wywiadzie o Ostrołękę, odpowiedział, że to nie on zdecyduje o jej losie, a inwestorzy - czyli państwowe spółki energetyczne. A kontroli nad nimi minister Kurtyka nie ma. Nadzoruje je inny członek rządu - minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Autor: mb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Czarno na białym