Podatek PIT dla najmniej zarabiających wyniesie poniżej 10 proc. - podkreślał w TVN24 BiS Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. W TVN24 BiS pytany był o stawki jednolitego podatku, który ma łączyć PIT oraz składki na ZUS i NFZ. To rozwiązanie ma obowiązywać od 2018 roku.
Szczegóły jednolitego podatku mają być znane w drugiej połowie października, wtedy też mają być ujawnione stawki podatkowe. - Żeby o nich odpowiedzialnie rozmawiać musimy mieć pełną wiedzę, a natknęliśmy się na problem łączenia baz danych ZUS-u i skarbówki. Jest ustawa w Sejmie, w ciągu dwóch tygodni powiem o precyzyjnych liczbach - podkreślał Kowalczyk.
Biedniejsi zapłacą mniej
Jak zaznaczył łączny podatek dla najmniej zarabiających ma wynieść poniżej 30 proc. - Chcemy, żeby składka emerytalna była odprowadzana liniowo, czyli od każdych dochodów, to jest ok. 20 proc. A jeśli doliczymy kwotę wolną od podatku, czyli te 8 tys. zł, które chcemy wprowadzić to w przypadku osób najmniej zarabiających, ta część PIT-owska w sposób automatyczny wyjdzie bardzo mała - przyznał. - Jeśli ktoś zarabia 24 tys. zł rocznie i jeśli odliczymy od tego składkę emerytalną i kwotę wolną to część podatkowa, ta PIT-owska, wyniesie poniżej 10 proc. - sprecyzował. Kowalczyk zaznaczył, ze w tej chwili najbogatsi płacą mniejszy procentowo podatek niż biedni. - Tak to niestety jest. To jest moment, w którym najbogatsi przestają płacić składki na ZUS. To ok. 120 tys. zł (dziś kwota rocznego ograniczenia podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w 2016 r. wynosi: 121.650 zł - red.). Osoby, które przekraczają ten dochód płacą mniejsze podatki. Osoby zarabiające powyżej 100 tys. zł rocznie będą stopniowo dokładać. - powiedział Kowalczyk Zapowiedział, że osoba, która zarabia teraz np. 86 tys. zł rocznie w tej chwili płaci duży podatek i "na pewno nie będzie płacić więcej".
"To są ułamki"
Kowalczyk skomentował też obniżenie przez Bank Światowy prognozy wzrostu PKB Polski w 2016 r. do 3,2 proc. z 3,7 proc, a w 2017 r. do 3,4 proc. z 3,5 proc. Zgodnie projektem budżetu na 2017 r., polska gospodarka ma się rozwijać w tempie 3,6 proc. - 0,2 proc. to błąd, który zawsze może się zdarzyć. To nie zmieni wiele w przychodach. To są ułamki - uspokajał minister.
Wyraził nadzieję, że w przyszłym roku inwestycje mocniej się rozpędzą. - Przyznajemy, że ten rok był gorszy, bo bardzo słabo było z inwestycjami unijnymi. Poprzednicy nie zostawili nam gotowych projektów i to jest problem. To już jest trzeci rok funkcjonowania nowej perspektywy finansowej, a nowych projektów nie ma - przyznał - Te projekty są przygotowywane bardzo intensywnie, a tak naprawdę w PKB projekty przekładają się dopiero wtedy jak idą za tym pieniądze. Rok 2017 będzie już znacznie lepszy jeśli chodzi o inwestycje - dodał. Minister odniósł się również do zakończenia negocjacji z Airbus Helicopters ws. kontraktu na zakup śmigłowców Caracal. Pytany, czy Polska zapłaci karę za zerwanie negocjacji odpowiedział: "Nie sądzę. Oczekiwania, które były we wstępnej umowie były nie dotrzymywane przez Francuzów. Moim zdaniem jest to wina Francuzów. Zgodnie z deklaracjami ten offset powinien być pełny, natomiast z tego co wiem to on nie był pełny".
Autor: tol/gry / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS