Audyt w sprawie Centralnego Portu Komunikacyjnego dotyczy między innymi planu społeczno-gospodarczego, w którego ramach wydano przez trzy lata prawie ćwierć miliarda złotych, a nawet nie została wbita jedna łopata. - Drogo, prawda? - ocenia w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Maciej Lasek, pełnomocnik rządu do spraw CPK. - Kupowano wozy strażackie, autobusy gminom, organizowano pikniki wyjazdowe, sponsorowano drużyny sportowe - wylicza. Jego zdaniem "sposób prowadzenia inwestycji budzi wiele wątpliwości".
Centralny Port Komunikacyjny to planowany węzeł przesiadkowy położony między Warszawą i Łodzią, który ma zintegrować transport lotniczy, kolejowy i drogowy. Pytamy Macieja Laska, pełnomocnika rządu do spraw CPK, wiceministra funduszy i polityki regionalnej, o to, czy inwestycja planowana przez poprzedni rząd dojdzie do skutku.
"Mało realne" harmonogramy
- Gdy podczas posiedzeń sejmowej komisji infrastruktury poprosiliśmy ówczesnego pełnomocnika rządu do spraw CPK (Marcina Horałę - przyp. red) o przedstawienie uzasadnienia tego projektu, ile będzie kosztował i jak długo będzie trwała ta inwestycja, to zawsze dostawaliśmy wymijające odpowiedzi. Nigdy konkretne. Już wtedy zapaliły się nam ostrzegawcze lampki - rozpoczyna rozmowę.
Od niedawna na stronie spółki można znaleźć dokument przedstawiający planowane koszty tego projektu na lata 2024-2030.
- Jednak prezentowane w nim harmonogramy według wielu ekspertów rynku kolejowego i lotniczego są mało realne. Wszystkie projekty zaplanowane przez spółkę do 2030 roku mają kosztować ponad 155 miliardów złotych - mówi.
Wyjaśnia, że sam komponent związany z budową lotniska to nieco ponad 73 miliardy złotych. Do tego należy dodać prawie 4 miliardy złotych przeznaczone na połączenie CPK z układem dróg publicznych. W tym nie ma kolei, których koszt szacowany jest na ponad 60 miliardów złotych, z czego najdroższym jest tzw. "Y", z Warszawy do Łodzi i dalej do Poznania, Wrocławia.
Podejście "pomnikowe, megalomańskie"
Według Macieja Laska, Prawo i Sprawiedliwość w swoich działaniach ma "podejście pomnikowe, megalomańskie".
- Podam prosty przykład, przekop przez Mierzeję Wiślaną. Cześć inwestycji jest zrobiona, ale ponad dwa razy drożej i dalej nic tam nie pływa. Nie ma jeszcze dokończonego toru wodnego i nie ma zmodernizowanego portu. To będzie jeszcze kosztowało z dwa miliardy trzysta tysięcy złotych. Coś miało kosztować osiemset milionów złotych, kosztowało ponad dwa miliardy złotych - podkreśla.
Pełnomocnik rządu ds. CPK wymienia kolejną inwestycję, lotnisko w Radomiu, które kosztowało osiemset milionów złotych. - Na razie zapotrzebowanie na ruch pasażerski stamtąd jest dość znikomy - stwierdza.
Jego zdaniem, lotnisko w Baranowie to podobna inwestycja, tylko ponad pięćdziesiąt razy większa, "przynajmniej w części kosztowej, a jeżeli do tego dodać Kolej Dużych Prędkości i inwestycje stowarzyszone, to mówimy o kosztach prawie dwieście razy większych".
- I tak samo ryzyk jest znacznie więcej, bo to nie jest rozbudowa pasa startowego i terminala za relatywnie niewielkie pieniądze. To olbrzymia inwestycja, praktycznie zmiana całego systemu komunikacyjnego Polski. A jeżeli okaże się, że na przykład budujemy kolej, którą będziemy jechali tylko dziesięć czy piętnaście minut krócej niż dotychczas? A wydaliśmy na to kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt miliardów złotych? Czy to ma sens? Czy rzeczywiście podróżni będą jeździli tymi pociągami, czy będziemy wozić powietrze? - pyta.
Zwraca też uwagę na tzw. linie solidarnościowe, czyli zaplanowane kierunki, w których nie będzie tylu pasażerów, którzy uzasadnialiby potrzeby budowy danej linii. - To linie trwale nierentowne - zapewnia.
Pierwsze potencjalne inwestycje w ramach CPK
Maciej Lasek uważa, że do CPK trzeba podejść wariantowo i rozważyć warunki, przy których podejmuje się decyzję o przejściu do kolejnego etapu.
- Być może pierwszą inwestycją będzie budowa Kolei Dużych Prędkości na trasie Warszaw-Łódź-Wrocław/Poznań. To ważne trasy, a aktualny czas przejazdu pociągiem z Wrocławia do Warszawy jest absurdalnie długi. Może kolejnym elementem rozbudowy sieci kolejowej będzie dokończenie Centralnej Magistrali Kolejowej do Trójmiasta - przewiduje w rozmowie z tvn24.pl.
Co, jeśli jednak CPK nie powstanie? - Może lotniska Chopina, Warszawy-Modlin, Warszawy-Radom i Łodzi z istniejącą infrastrukturą i możliwościami rozbudowy staną się alternatywą dla budowanego od zera lotniska w szczerym polu? Na przykład duoport Warszawa-Modlin. To rozwiązanie ma zalety i wady, ale lotnisko w Modlinie generalnie ma olbrzymi potencjał. Jest tam duża rezerwa terenowa pod inwestycje. Co ciekawe, mieszkańcy chcą rozwoju tego lotniska, które dobrze wrosło w lokalną społeczność - podkreśla.
Potwierdza, że niedługo zostanie dociągnięta do samego lotniska linia kolejowa, która w dalej będzie biegła do Płocka.
- Z tego lotniska można też latać dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie są przeszkodą mityczne mgły, bo liczba przekierowań samolotów z powodu braku wystarczającej widzialności w 2022 roku nie przekroczyła 0,08 procenta, czyli mniej niż jeden promil wszystkich lotów. Liczba incydentów z ptakami też jest mniejsza od średniej krajowej dla lotnisk komunikacyjnych. Pomimo sztucznego ograniczania przez ostatnie osiem lat inwestycji w to lotnisko, aby uzasadnić budowę lotniska w Baranowie, tylko w ubiegłym roku odprawiło się tam 3,4 miliona pasażerów - wyjaśnia. W tym kontekście podaje przykład lotniska we Wrocławiu, które odprawiło 3,9 miliona pasażerów.
- Lotnisko w Warszawie zbliża się powoli do swojej maksymalnej przepustowości (18,5 miliona podróżnych w 2023 - red.). Jednocześnie ma niewykorzystany potencjał, zwłaszcza po zatrzymaniu dokończenia jego modernizacji w 2019 roku - zaznacza.
- To może być alternatywa. Znacznie mniej kosztowna niż budowa nowego lotniska i mniej narażona na ryzyko przeskalowania czy znacznego przekroczenia kosztów - stwierdza.
"Nie jestem grabarzem CPK"
Maciej Lasek niedawno poinformował, że w spółce CPK przeprowadzany jest audyt, po którym wiadomo będzie, co stanie się z projektem w przyszłości.
Co znalazło się pod lupą? - Na przykład poziom zaciągniętych zobowiązań przez spółkę. Może się okazać, że celowo zostały zaangażowane takie środki finansowe, żeby ten projekt w pewnym sensie zakotwiczyć. Czyli zrealizować zapowiedź ministra Horały sprzed ponad roku. Zadałem mu wtedy pytanie, dlaczego się tak spieszycie z CPK? Czy dlatego, że jeżeli przegracie wybory, to wasi następcy nie będą mogli z niego wycofać ze względu na poniesione już koszty tego projektu? Odpowiedział, że tak właśnie jest - wspomina.
Lasek zaznacza, że on sam "nie jestem grabarzem CPK". - Chciałbym go postawić z głowy na nogi. Wcześniej było tak, że najpierw podejmowano decyzje, a potem były do nich uzasadnienia. Powinno być odwrotnie - wyjaśnia.
Według niego "na pewno trzeba nacisnąć stop do czasu zakończenia audytu". - Jeżeli zgadzamy się z tym, że harmonogram jest absolutnie nierealny, to powinniśmy wstrzymać wszystkie prace w terenie na kilka miesięcy do pół roku, żeby potem powiedzieć "nie" albo "okej". Sytuacja gospodarcza jest trudna. Dlatego myślimy o etapowaniu lub jakimś fazowaniu projektu CPK - mówi.
Jak dodaje, "może być tak, że którejś części teraz nie robimy, ale może przygotujmy się do niej, bo zrealizujemy ją za dziesięć lat".
Na co poszło ćwierć miliarda złotych?
Wiceminister funduszy i polityki regionalne podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że "audyt dotyczy też planu społeczno-gospodarczego, na który zostało przeznaczone przez ostatnie trzy lata ćwierć miliarda złotych".
- A nawet nie została wbita jedna łopata. Drogo, prawda? Kupowano wozy strażackie, autobusy gminom, organizowano pikniki wyjazdowe, sponsorowano drużyny sportowe, dwa miliony złotych trafiły do lokalnych parafii - wymienia.
Jednym z elementów tego programu były szkolenia dla osób, które muszą się przekwalifikować, bo będą wysiedleni. - W związku z tym niektórzy z nich będą musieli poszukać nowej pracy. Jaka była skuteczność tych programów? Ile kosztowały? Ile osób dzięki nim znalazło pracę? Sprawdzamy też oczywiście, czy pieniądze na cały ten program nie zostały wydane z pominięciem procedur - zapewnia.
"Sposób prowadzenia inwestycji budzi wiele wątpliwości"
Maciej Lasek zwraca również uwagę, że "PiS stworzyło superustawę dla CPK, która skraca drogę przy rozwiązywaniu wielu problemów, bo może zawieszać miejscowe plany zagospodarowania w gminach, jeżeli tylko uzna, że na tym obszarze będzie miała inwestycję stowarzyszoną z CPK".
- Jaka inna spółka może w Polsce tak działać? To jest ustawa, która powoduje, że idziemy bardzo mocno na skróty. Zysk z demokracji, z budowania podmiotowości obywatela jest rozmieniany na drobne. To podejście rodem z państw autorytarnych, w których wszystko można podporządkować nadrzędnej wizji rządzących. Z jednej strony mamy spółkę z potencjałem, który można wykorzystać do budowy infrastruktury transportowej, z drugiej strony sam sposób prowadzenia inwestycji budzi wiele wątpliwości - ocenia.
Według ministra funduszy i polityki regionalnej "przez ostatnie lata PiS działał tak, jak król Julian z Madagaskaru". - Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu - obrazuje Maciej Lasek.
Czytaj też: Zmiany w CPK. Jest nowy skład rady nadzorczej
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP