Już niedługo czekają nas zmiany w rachunkach za prąd. Rząd planuje wprowadzić nową cenę maksymalną, a także bon energetyczny. Rozwiązanie ma jednak określony termin przydatności i pod koniec roku znów wrócimy do dyskusji o odmrożeniu cen prądu. Materiał Aleksandry Kąkol z magazynu "Polska i świat".
Będą zmiany w rachunkach za prąd. Pytanie, czy i ile zapłacimy więcej?
Czekają nas podwyżki
- Dla tych, którzy ogrzewają swoje domy energią elektryczną, będzie taniej, oni zużywają energii najwięcej, więc dla nich to będzie taniej. Dla tych, którzy zużywają mniej, będzie ciut drożej - mówiła w programie "Rozmowa Piaseckiego" na antenie TVN24 ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Na razie ceny prądu są nadal zamrożone. Rząd decyduje, jak to będzie wyglądało w drugiej połowie tego roku.
- Dla gospodarstw domowych o niższych dochodach przewidziany jest jeszcze bon energetyczny, który też będzie rekompensował tę niewielką podwyżkę - powiedziała ministra.
Ale jak te rządowe zmiany wyglądają w praktyce? W drugiej połowie tego roku maksymalnie za prąd zapłacimy 500 zł za MWh. - To jest kwota netto, bez dodatków, na przykład kosztów dystrybucji. Obecnie to 412 zł za MWh netto. Obliczając, jakie to będzie miało znaczenie dla naszych rachunków, wzrosną one o około 10-12 proc., biorąc pod uwagę tylko cenę za prąd, bez właśnie dodatków - tłumaczyła Monika Tomasik z TVN24 BiS.
- A dla tych wszystkich, dla których to będzie zbyt kosztowne zobowiązanie, będzie im przysługiwał bon energetyczny na dopłatę do prądu dla gospodarstw domowych o dochodzie do 2,5 tys. zł miesięcznie, to dla gospodarstw jednoosobowych, a do 1700 zł miesięcznie na osobę, to przy gospodarstwach wieloosobowych - wyjaśniała.
Większe kwoty na rachunkach
Ale opłaty za energię czynną to nie wszystko. - To na dystrybucji nam wzrośnie o prawie 20 groszy netto - mówił Bartłomiej Derski, ekonomistka portalu wysokienapięcie.pl.
Wielu z nas na rachunkach może zobaczyć większe sumy. O ile? Czy będzie drożej? - Z pewnością od 1 lipca te ceny nam wzrosną, ponieważ dzisiaj większość z nas płaci taki zamrożony próg około 40 groszy netto, a od 1 lipca to będzie 50 groszy netto. Plus jeszcze do tego dzisiaj mamy taryfę dystrybucyjną zamrożoną, a będziemy już płacić w pełnej wysokości od 1 lipca - wyjaśniał.
- Łącznie, o ile dzisiaj płaci przeciętne gospodarstwo domowe około 150 zł miesięcznie brutto już za energię elektryczną z dostawą, to rachunki od lipca wzrosną do około 200 zł - mówił.
Stąd bon energetyczny ma chronić odbiorców wrażliwych. W niektórych przypadkach koszt dla gospodarstw emerytów może nawet spaść.
- My te mechanizmy znamy, one są już przetestowane. No i ja bym raczej właśnie tutaj traktował to jako kontynuację kampanii wyborczej. Obecny rząd nie chce dawać paliwa politycznego opozycji - ocenia Mariusz Marszałkowski, redaktor naczelny polon.pl.
Granie na czekanie
Czyli to takie granie na czekanie na niższe ceny?
- Ja mam wrażenie, że tak. Ja mam wrażenie, że to mrożenie cen energii jest właśnie takim działaniem do końca roku, czyli do 2024 roku, do końca, żeby te ceny pomniejszyć - wyjaśniał.
Zmiany cen, a konkretnie ich urynkowienie jest nieuniknione. Pytanie, kiedy to się stanie? Dlaczego te ceny muszą się zmienić?
-Tak naprawdę dzisiaj dotujemy energię elektryczną dla gospodarstw domowych, tak jak robiliśmy to zresztą za PRL-u. I jak pamiętamy, to nie skończyło się najlepiej - zwracał uwagę Bartłomiej Derski.
Na giełdach widzimy już spadki. Jak tłumaczą eksperci, niższe ceny możemy zobaczyć nawet za rok lub dwa. - Rząd mógłby dzisiaj już uwolnić te ceny rynkowe, ale ze względów politycznych tego nie robi, ponieważ oznaczałoby to wzrost rachunków za energię elektryczną w tym roku pewnie w okolice 300 zł miesięcznie - szacował.
Tego rząd chce teraz uniknąć. Ostateczną decyzję dotyczącą rachunków, które trzeba będzie zapłacić już w lipcu, mamy poznać do końca miesiąca.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock