W interesie polskiego kierowcy jest dalsze zwiększanie konkurencyjności na rynku paliwowym, a ewentualne przejęcie kontroli przez PKN Orlen nad Grupą Lotos temu nie sprzyja - wynika z oświadczenia koncernu BP. "Brak konkurencji może oznaczać wzrost cen paliw" - ostrzegają przedstawiciele firmy.
Pod koniec lutego PKN Orlen poinformował o podpisaniu ze Skarbem Państwa listu intencyjnego w sprawie przejęcia przez PKN Orlen kontroli kapitałowej nad Grupą Lotos. Jak wskazano, transakcja ma się zakończyć w pierwszej połowie 2019 roku.
Konsolidacja wymaga jednak zgody Komisji Europejskiej. W połowie sierpnia PKN Orlen przesłał w związku z tym do Brukseli komplet analiz dotyczących koncentracji z Grupą Lotos. - Chcemy udowodnić, że fuzja nie stanowi zagrożenia dla konkurencji na polskim rynku detalicznym. Nie wiemy, jakie będą ostatecznie zalecenia Komisji Europejskiej. Jesteśmy przygotowani na różne warianty i scenariusze - mówił wówczas prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Obawy BP
Obawy dotyczące do planowanej fuzji wyraża jednak koncern BP, który ma drugą po Orlenie liczbę stacji paliw w Polsce. Jak wskazano, już teraz polski rynek charakteryzuje "niski poziom konkurencji po stronie zaopatrzeniowo-infrastrukturalnej (produkcja paliw - red.)".
"Konkurencja jest dobra dla klientów - w interesie polskiego konsumenta jest dalsze zwiększanie konkurencyjności po stronie zaopatrzeniowo-infrastrukturalnej, a ewentualne przejęcie kontroli przez PKN Orlen nad Grupą Lotos temu nie sprzyja" - podkreślono w oświadczeniu przesłanym tvn24bis.pl.
Jak dodano, "brak konkurencji może oznaczać wzrost cen paliw".
"Sam dostęp do produktów jest niewystarczający, jeśli nie łączy się z dostępem do infrastruktury magazynowo-logistycznej, która w wyniku ewentualnej transakcji będzie w około 95 procent kontrolowana przez dwa podmioty - PERN i PKN Orlen" - czytamy w przesłanym nam oświadczeniu.
BP wyraża obawy, że "to może doprowadzić do utrudnienia importu paliw (głównie diesla) do Polski przez niezależnych importerów lub przejęcia tego segmentu działalności przez jednego gracza".
"Obawiamy się możliwych skutków zmonopolizowania hurtowego rynku handlu paliwami" - podkreślono.
Jednocześnie BP zapewniło jednak, że szanuje prawo innych firm do chęci połączenia i wierzy w kompetencje regulatorów rynku. "Będziemy respektować ich decyzje" - podkreślono.
"To opłaci się całej gospodarce"
Podczas trwającego w Krynicy Forum Ekonomicznego prezes Orlenu Daniel Obajtek ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że rynek finansowy przyjął projekt fuzji z zadowoleniem, a straszenie klientów domniemanym powstaniem monopolu nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
- Jeśli połączymy różne procesy, to wręcz zmniejszymy koszty zakupu ropy i logistyki. Dziś Orlen i Lotos tracą masę pieniędzy na równoległą logistykę. To opłaci się całej gospodarce i konsumentowi. Logistyka to duże wyzwanie - podkreślał prezes Orlenu. Jak mówił, w innych krajach UE koncerny naftowe połączyły się wewnątrz krajów i dzięki temu mogą konkurować na rynkach innych państw europejskich. Na Węgrzech MOL zintegrował dziewięć spółek branży naftowo-gazowej, a jeśli chodzi o produkcję paliw w Czechach, to Orlen już teraz jest monopolistą - wskazywał Obajtek. - Rynki europejskie są otwarte, nie możemy na nich szachować cenami - dodał. W jego ocenie ważnym kierunkiem rozwoju jest petrochemia, a połączone rafinerie obu spółek będą mogły dostarczać wkład dla przemysłu petrochemicznego.
- Powinniśmy coraz bardziej rozwijać ten przemysł, aby z pozycji importera stać się eksporterem - stwierdził Obajtek.
Eksperci o fuzji
Jak wynika z opublikowanego we wtorek raportu Warsaw Enterpise Institute, "połączenie PKN Orlen i Lotosu jest w pełni uzasadnione ekonomicznie i wpisuje się światowy trend konsolidacji". "Wzmocniony zakupem Lotosu PKN Orlen będzie mieć możliwość zwiększenia swojej mocy zakupowej i umożliwi mu dalszą ekspansję, a dodatkowo połączony koncern zwiększy bezpieczeństwo energetyczne kraju. Wspólne zakupy pozwolą nie tylko obniżyć ceny sprowadzanego surowca, ale również otworzyć się w większym stopniu na inne regiony świata" - przekonuje WEI. Eksperci Instytutu są przekonani, że połączenie obu koncernów może mieć także pozytywny skutek dla Pomorza (tam ma siedzibę Lotos), przede wszystkim ze względu na zwiększenie potencjału spółki, zwiększenie liczby i skali zamówień, wejście w nowe obszary działalności i rozwijanie tych, w których Grupa Lotos jest już aktywna, na przykład elektromobilność czy wydobycie.
- Jestem przeciwny łączeniu Orlenu i Lotosu - podkreślił naukowiec wkrótce po ogłoszeniu planów dotyczących fuzji.
Ocenił wówczas, że "możemy spodziewać się wzrostu cen paliw w całym kraju, co przełoży się na zjawiska o charakterze inflacyjnym". - Poziom cen paliw odbija się na cenach wszystkiego, co się rozwozi - zauważył.
Stacje paliw w Polsce
Orlen ma największą w Polsce sieć stacji. Na koniec 2017 roku kontrolował 1776 obiektów. W strukturze płockiego koncernu 76 stacji działało pod logo Bliska. Rok wcześniej było ich 108. Koncern zrezygnował z tej marki i systematycznie zmniejsza ich liczbę. Na drugim miejscu, pod względem liczby stacji w Polsce, z 537 obiektami, znalazł się koncern BP, trzecie miejsce zaś należy do gdańskiego Lotosu, który na koniec 2017 roku miał 493 stacje, w tym 205 z logo Optima.
Tuż za podium z 423 stacjami znalazł się Shell, a następnie Circle K - 349 stacji.
Autor: mb//dap / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock