Inflacja w Polsce pozostaje na najwyższych poziomach od 25 lat. - To będą zdecydowanie najdroższe święta w historii, ale nie dlatego, że ceny są wyższe niż w poprzednim roku - mówił we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnie o finansach. Zwracał uwagę, że "po raz pierwszy od dawna prawie dla wszystkich te święta będą realnie droższe". Powodem jest inflacja rosnąca w szybszym tempie niż zarobki.
Inflacja w listopadzie 2022 roku wyniosła 17,5 proc., licząc rok do roku. Oznacza to, że wzrost cen utrzymuje się na poziomach niewidzianych od 1997 roku, czyli od 25 lat. - To będą zdecydowanie najdroższe święta w historii, ale nie dlatego, że ceny są wyższe niż w poprzednim roku, bo to z roku na rok się przecież zdarzało. Głównym problemem jest to, że po raz pierwszy od dawna, dla większości z nas albo prawie dla wszystkich te święta będą realnie droższe, nie tyle nominalnie. Bo zwykle zarobki nam rosły mniej więcej w porównywalnym tempie co ceny. W tym roku się to nie zdarzyło, więc cierpimy - komentował na antenie TVN24 Maciej Samcik.
"Wygrywają dzisiaj ci, którzy potrafią planować zakupy"
Zdaniem dziennikarza ekonomicznego "wygrywają dzisiaj ci, którzy potrafią planować zakupy". - W ostatnich dniach przed świętami, ceny są jeszcze wyższe niż wcześniej i kto dobrze rozplanował zakupy, część zakupów zrobił wcześniej, korzystał na przykład z internetowych porównywarek i szukał miejsc, gdzie można kupić taniej, ten ograniczył sobie ten wzrost powiedzmy do 15-20 procent. Kto tego nie zrobił, to prawdopodobnie jego wigilijna inflacja raczej będzie bliższa 30-35 procent, niż 15-20 - wskazywał Samcik.
Dopytywany, co podrożało najbardziej, wskazywał, że "wszystkie produkty, które są potrzebne na wigilijnym stole z karpiem na czele". - Cukier bardzo mocno zdrożał, masło bardzo mocno zdrożało, w mniejszym stopniu owoce i mięso - mówił gość programu "Wstajesz i weekend" w TVN24.
W ocenie dziennikarza ekonomicznego "główną konsekwencją wysokiej inflacji jest to, że nam się pogarsza jakość tego, co kupujemy". - Sprzedawcy chcą nam udowodnić, że nie jest drożej albo chcą nam obiecać, że nie zapłacimy więcej, ponieważ ich koszty rosną, to oni niestety obniżają jakość. Albo kupujemy za tę samą cenę rzeczy, które są "kiepściejsze", albo są mniejszych opakowaniach. Są wszystkie możliwe triki stosowane po to, żeby nam udowodnić, że wzrost cen może być mniejszy niż jest - tłumaczył Maciej Samcik.
Zwracał przy tym uwagę, że "widać, że ta inflacja tak na nas działa, że my właściwie przestajemy się interesować jakością, tylko szukamy miejsc, gdzie możemy kupić taniej". - To jest dosyć zwodnicze, bo taniej może czasami oznaczać tak samo dobrą rzecz za cenę relatywnie niską w stosunku do tego, co jest w sklepie obok, ale jednak w większości przypadków, 70 procent, ta cena niestety oznacza niższą jakość - podkreślał Samcik.
Dlatego - jego zdaniem - "warto kupić czasami mniej, ale lepszej jakości rzeczy, niż kupić tyle samo, ale gorszej jakości".
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock