Z ustawy o prawie przewozowym wynika, że osoby korzystające z komunikacji miejskiej mają prawo do rekompensaty za opóźnienie lub odwołanie regularnie kursującego pojazdu – pisze "Dziennik Gazeta Prawna". W praktyce ciężko jednak odzyskać pieniądze za alternatywny transport
"Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa potwierdza, że istnieje ustawowy obowiązek rekompensaty z tytułu nienależytego wykonania przewozu osób (...) pod warunkiem, że stało się to z winy przewoźnika, a nie z przyczyn od niego niezależnych" – czytamy w artykule.
Udowodnić winę
Udowodnienie winy przewoźnikowi jest trudne, ale nie niemożliwe.
Gazeta przytacza opinię prawnika z kancelarii "Dr Krystian Ziemski & Partners" w Poznaniu, który zauważył, że w regulaminach wielu przedsiębiorstw przewozowych brakuje przepisów określających procedurę postępowania w sprawie zwrotu kosztów alternatywnego transportu. Jego zdaniem niewiele osób decyduje się na walkę o rekompensatę w sądzie, bo opłata za taksówkę nie jest wysoka. W niektórych miastach przepisy regulujące zwrot kosztów istnieją, ale ich stosowanie wiąże się z koniecznością udowodnienia, że zamówienie taksówki było konieczne, bo inaczej pasażer spóźniłby się do pracy czy na samolot.
Nieświadomi pasażerowie
W Łodzi w całym roku 2015 rekompensatę otrzymało dziewięć osób (łącznie 400 zł), a we Wrocławiu na 200 mln pasażerów przewożonych w ciągu roku było od kilku do kilkunastu przypadków, gdy wypłacono odszkodowanie. "Niewykluczone, że tak mało imponujące statystyki mają związek z tym, że niewielu pasażerów jest świadomych tego, jakie prawa im przysługują" – podsumowuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Autor: ag//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: autosan.eu