Neutralność sieci zagwarantuje, że wszyscy będą mieli równe szanse w udostępnianiu swoich usług w internecie - mówi ekspert ds. bezpieczeństwa informatycznego Michał Woźniak. Parlament Europejski opowiedział się za otwartym i neutralnym internetem.
Europosłowie chcą jasnych zasad zabraniających dostawcom internetu promowania jednych usług kosztem innych. Zgodnie z przyjętym przez PE rozwiązaniami, dostawcy internetu wciąż będą mogli oferować usługi wymagające wyższej jakości połączenia, takie jak wideo na żądanie czy przechowywanie dużej ilości danych istotnych dla przedsiębiorstw w chmurze pod warunkiem, że "usługi te nie będą zbytnio obciążały sieci i ograniczały dostępu lub jakości usług innych usługodawców" - argumentuje Parlament Europejski.
Jak działa sieć?
Woźniak zaznaczył, że problem neutralności internetu dotyczy przede wszystkim aspektów technicznych funkcjonowania sieci. Wyobraźmy sobie, że Autostrada Wielkopolska dogaduje się z jedną z firm spedycyjnych w taki sposób, że firma ta płaci nieco więcej za korzystanie z autostrady, ale dzięki temu ma pierwszeństwo na drodze również względem innych firm spedycyjnych - wyjaśnił.
Dodał, że oznacza to nie tylko przyspieszenie realizacji usług tej firmy, ale też spowolnienie usług pozostałych firm. - Takie rozwiązanie na drodze oczywiście jest niedopuszczalne. Wszyscy, którzy płacą za przejazd mają równe prawa, przynajmniej w ramach własnych kategorii. Nie można różnicować na podstawie firmy, do której samochód należy - tłumaczył w rozmowie z PAP Woźniak.
Zaznaczył, że podobnie powinno być w internecie. - W momencie, w którym transmisja danych opuszcza sieć danej firmy, np. wynajęte łącze, łączące ją z internetem, powinna być traktowana na równi z innymi podobnymi transmisjami innych firm, instytucji czy osób. Ta zasada to właśnie neutralność sieci: sieć jest "neutralna" względem wszystkich podobnych transmisji czy połączeń - podkreślił Woźniak.
Wolność słowa
Jego zdaniem neutralność sieci ma także przełożenie na wolność słowa w internecie, chociaż nie bezpośrednio. - Jeśli wielcy gracze internetowi będą mogli wykupywać sobie pierwszeństwo w realizacji swoich usług w sieci, innym trudniej się będzie przebić z tym, co chcą powiedzieć - podkreślił.
Brak neutralności sieci może prowadzić do tworzenia ofert dostępu do internetu na wzór ofert płatnych pakietów dostępu do telewizji kablowej. - W efekcie będą strony i usługi "w pakiecie", będą pakiety rozszerzone, będą strony czy usługi niedostępne u danego operatora - powiedział Woźniak.
Zdarza się jednak, że pewne rodzaje danych są w sieci traktowane bardziej priorytetowo. Ekspert wyjaśnił, że chodzi o pewne sytuacje, które ułatwiają korzystanie z różnych usług w sieci. - Gdy np. oglądamy wideo online lub rozmawiamy przez internet, zależy nam na płynnym działaniu tych narzędzi. Jednak możliwości łącz internetowych są ograniczone. Dlatego "przyspiesza" się protokoły sieciowe (transmisje danych, np. video - PAP) odpowiedzialne za przesyłanie głosu czy wideo, kosztem innych, które mogą "poczekać" - wskazał.
Jak powinno być?
Powiedział, że dopóki taka ingerencja dotyczy wszystkich usług danego typu i w taki sam sposób, czyli każde wideo w internecie i każdy komunikator głosowy działają nieco szybciej, a każda usługa poczty elektronicznej odrobinę wolniej, nie jest to zagrożeniem dla neutralności sieci. - Gdy jednak dostawca "przyspiesza" albo inaczej "ulepsza" własne usługi lub usługi jakiejś konkretnej firmy kosztem podobnych usług konkurencji, mamy do czynienia z naruszeniem neutralności sieciowej - wyjaśnił Woźniak.
Dodał, że jest przeciwny ograniczaniu zasady neutralności sieci. - Chcę internetu, który jest przestrzenią wolności i innowacji. Przez ostatnie 30 lat właśnie dzięki tej wolności i neutralności, niezapisanej jeszcze w prawie, ale stosowanej w praktyce, otrzymaliśmy wspaniałe narzędzie, znoszące granice między ludźmi i narodami, a wraz z nim nieprawdopodobny rozwój innowacyjności - podkreślił.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Google