- Banki powinny wziąć na siebie część odpowiedzialności, a kredytobiorca, który bierze pożyczkę w obcej walucie powinien zadać sobie trud zorientowania się, jak on działa i jakie jest ryzyko - uważa prof. Witold Orłowski, ekonomista PwC. - Osób, których nie było stać na kredyt w złotym być może nie było stać w ogóle na zakup mieszkania - uważa prof. Orłowski.
Ekonomista prof. Witold Orłowski z PwC uważa, że obecna sytuacja związana ze wzrostem wartości franka szwajcarskiego powinna być lekcją dla osób, które planują wziąć kredyt w walucie obcej.
Czyja wina?
- To nauczka dla wszystkich. Osobiście nigdy nie zaciągnąłbym kredytu w walucie, w której nie zarabiam, bo to ryzyko, którego ja w życiu unikam. Osób, których kilka lat temu nie było stać na kredyt w złotym być może nie było stać w ogóle na zakup mieszkania. Nigdzie nie jest powiedziane, że każdego musi być stać na zakup mieszkania - mówi prof. Witold Orłowski i dodaje, że wina nie leży tylko po stronie kredytobiorców.
- Jasne jest, że “frankowicze” byli zachęcani przez banki dobrania kredytów ponad swoje siły. To jest złamanie podstawowych zasad bankowości, bo w interesie obu stron jest to, aby człowiek kredyt zaciągnął, dał bankowi zarobić i bez kłopotu spłacił pożyczkę - uważa prof. Orłowski.
Co zrobić?
Prof. Orłowski uważa, że nie jest zaskoczeniem to, że sprawą kursu franka szwajcarskiego zajmuje się rząd, bo dotyczy to wielu osób.
- Jeżeli to duży problem, to państwo ma obowiązek spojrzeć na to co się dzieje, ale nie oznacza to, że ma obowiązek hurtem odpuścić wszystkim połowę kredytu. A wielu kredytobiorców wyobraża sobie, że tak właśnie będzie - twierdzi ekonomista.
Zdaniem prof. Orłowskiego na osłabienie złotego i gwałtowny wzrost kursu franka szwajcarskiego wpłynęło wiele rzeczy np. działania Władimira Putina i wydarzenia na Ukrainie.
- Nie znaczy to, że za kilka miesięcy euro wróci do niższego poziomu, a wraz z europejską walutą osłabi się frank szwajcarski. Jednak niech nikt nie sądzi, że frank wróci do poziomu 3,5 za złotego - prognozuje prof. Orłowski.
Przymykanie oka
Ekonomista uważa, że sprzedawcy kredytów w bankach udzielali zbyt dużych kredytów. - Banki prawdopodobnie trochę przymknęły oko na to, że sprzedawcy udzielali takich kredytów chcąc więcej zarobić. Najpewniej uznały, że ryzyka nie ma. Tak samo zachowywały się amerykańskie banki w stosunku do swoich obywateli - przypomina prof. Orłowski.
- Dlatego teraz oczywiste jest, że banki powinny wziąć na siebie część odpowiedzialności. Winni są po trochu wszyscy. Kredytobiorca, który bierze pożyczkę w obcej walucie powinien zadać sobie trud zorientowania się, jak on działa i jakie jest ryzyko. Jeżeli teraz są jakieś koszty tamtych działań, to powinny być one podzielone - uważa prof. Orłowski.
Autor: msz / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24