Komisja Europejska jest niezwykle odważna, jeśli chodzi o relacje ze spółkami na przykład amerykańskimi i niezwykle wstrzemięźliwa, by nie powiedzieć bojaźliwa, jeśli chodzi o Gazprom - ocenił w poniedziałek pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.
Naimski, pytany o zapisy decyzji o tym, że rosyjska spółka musi połączyć - zapisane w kontraktach - ceny gazu z obowiązującym na rynkach europejskich benchmarkiem, odparł, że oderwanie formuł cenowych w kontraktach gazowych od indeksu ropy naftowej jest korzystne.
- To jest coś, co powinno mieć miejsce i decyzja Komisji Europejskiej zmierza w tę stronę. Jednak ogólnie rzecz biorąc, stanowisko Komisji w sprawie egzekwowania korzyści z powodu dominującej pozycji Gazpromu jest niedobre, nie zgadzamy się z tym - powiedział.
Ugoda z Gazpromem
Decyzja jest konsekwencją wystosowanych w 2015 roku przez KE zastrzeżeń wobec działań rosyjskiego monopolisty.
Komisja przedstawiła w nich wstępną ocenę, zgodnie z którą Gazprom naruszył unijne zasady ochrony konkurencji, realizując strategię podziału rynków gazu wzdłuż granic ośmiu państw członkowskich. Chodziło o Bułgarię, Estonię, Litwę, Łotwę, Polskę, Czechy, Słowację i Węgry. Bruksela nie zdecydowała się na nałożenie kar za te praktyki. Zasady, które ma wdrożyć koncern, to między innymi usunięcie wszelkich ograniczeń nałożonych na klientów, dotyczących transgranicznej odsprzedaży gazu. Unijna komisarz do spraw konkurencji Margrethe Vestager przekonywała, że groźba ukarania Gazpromu, o ile nie zastosował się do decyzji KE, to nie jest pusta teoria. - W 2013 roku nałożyliśmy na Microsoft karę ponad 500 milionów euro, gdy firma złamała swoje zobowiązania dotyczące wyboru przeglądarek internetowych - przypominała.
Spór z Naftohazem
Pełnomocnik mówił, że Polska z zainteresowaniem obserwuje spór Gazpromu z ukraińskim Naftohazem. - Obserwujemy, czy i w jaki sposób, i jakiej formie 2,5 miliarda dolarów będzie mogło być wyegzekwowane od Rosjan. To jest test na wiarygodność międzynarodowego obrotu gospodarczego nie tylko samego Gazpromu, ale i Federacji Rosyjskiej - podkreślił.
W końcu lutego sąd arbitrażowy w Sztokholmie przyznał Naftohazowi 4,63 mld dolarów odszkodowania za to, że Gazprom nie dostarczył uzgodnionej ilości gazu do tranzytu.
Ukraińska spółka ogłosiła, że biorąc pod uwagę pierwsze orzeczenie, stwierdzające, że Naftohaz ma spłacić zadłużenie wobec Gazpromu, ostatecznie należy się jej od Rosjan 2,56 mld dolarów.
Gazprom pod koniec maja wniósł jednak o całkowite uchylenie decyzji sądu arbitrażowego w Szwecji w jego sporze z Ukrainą dotyczącym tranzytu gazu, gdyż podejrzewa, iż jej część napisali nie sędziowie, lecz "inna osoba". Gazprom zmienił swoje wcześniejsze stanowisko i wniósł o uchylenie decyzji sądu arbitrażowego nie częściowo, a całkowicie i z takim żądaniem zwraca się do szwedzkiego sądu apelacyjnego. - Wróble ćwierkają, że podobno Gazprom nosi się z zamiarem formalnego wyzbycia się własności poza granicami Federacji Rosyjskiej. To jest być może związane z obawą o własność Gazpromu w różnych krajach. Bo spółka ma dużo infrastruktury, która może być przedmiotem egzekucji komorniczej - powiedział Naimski.
Autor: mb//sta / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom