W przypadku karambolu w najlepszej sytuacji są kierowcy, którzy mają autocasco. Mogą oni szybko naprawić zniszczone albo uszkodzone auto z własnej polisy. Gorzej mają ci, którzy nie posiadają ubezpieczenia dobrowolnego. Muszą bowiem czekać na ustalenie tego, jak przebiegał wypadek oraz wskazanie, kto jest sprawcą, a kto poszkodowanym. A tutaj zaczynają się schody.
W czwartek na autostradzie A1 doszło do dwóch karamboli w obu kierunkach jazdy. W sumie uczestniczyło w nich 76 samochodów i ciężarówek. Do szpitali trafiły łącznie 34 osoby. Na autostradzie panowały trudne warunki atmosferyczne i gęsta mgła.
Karambol a ubezpieczenie
W Polsce nie obowiązują żadne specjalne przepisy, które warunkowałyby likwidację szkód powstałych w wyniku karambolu. Likwidacja tego typu szkód odbywa się na zasadach ogólnych wynikających z Kodeksu cywilnego. Zarówno szkody z obowiązkowych, jak i dobrowolnych ubezpieczeń komunikacyjnych są likwidowane zgodnie z ustawą (OC) i ogólnymi warunkami ubezpieczenia (AC).
W przypadku karambolu w najlepszej sytuacji są kierowcy, którzy maja autocasco. Mogą oni naprawić zniszczone albo uszkodzone auto z własnej polisy. Opłaca się to także tym kierowcom, którzy nie odpowiadają za zdarzenie. - Tak będzie najłatwiej i najszybciej. Niezależnie od tego, kto jest odpowiedzialny za zdarzenie, można zgłosić szkodę z ubezpieczenia dobrowolnego - tłumaczył w TVN24 BiS Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Pracochłonne ustalenia
Dodał jednak, że ponad 70 proc. polskich kierowców nie ma ubezpieczenia AC. Wtedy zaczynają się schody. Wydawać by się mogło, że w karambolu każdy następny sprawca zdarzenia jest poszkodowany przez kolejny nadjeżdżający samochód. Wówczas za szkody, które wyrządziliśmy, zostanie wypłacone odszkodowanie z naszej polisy OC, zaś analogicznie za szkody nam wyrządzone z ubezpieczenia kierowcy jadącego za nami. Ale tak być nie musi.
Dlaczego? Ponieważ podstawą do ustalenia odpowiedzialności poszczególnych uczestników wypadku jest przede wszystkim notatka policyjna. - To jest masa roboty dla biegłych i policji na miejscu zdarzenia, żeby ustalić krok po kroku, co się wydarzyło - podkreślił ekspert PIU.
Pamiętajmy, że proces likwidacji szkody wynikającej z karambolu związany jest z koniecznością przeprowadzenia bardziej pracochłonnego, a tym samym często czasochłonnego postępowania wyjaśniającego. Chodzi przede wszystkim o przeprowadzenie oględzin pojazdów, ustalenia odpowiedzialności, zebrania niezbędnej dokumentacji.
- Ustalenie tego, jak przebiegał ten wypadek oraz kto jest sprawcą, a kto poszkodowanym, jest bardzo trudne. Ciężko ocenić, jak to zdarzenie wyglądało. To jest łamigłówka - powiedział w TVN24 BiS Marcin Broda z "Dziennika Ubezpieczeniowego".
Rozstrzygnie sąd
Jak dodał, na pewno skończy się to całym szeregiem procesów sądowych i to dopiero sąd, na podstawie analiz, będzie rozstrzygał te sprawy. - Na dzień dzisiejszy nie ma na pewno człowieka, który stwierdziłby, kto jest winny - podkreślił.
Z reguły w ruchu drogowym jest tak, że winny jest ten kierowca, który wjechał swoim samochodem w inny. Ale są oczywiście wyjątki. Wystarczy przytoczyć przypadek sprzed kilku lat, kiedy TIR uderzył w stojącą na czerwonym świetle kolumnę samochodów. Samochody, które zostały uderzone przez TIR-a, najeżdżały na auta, które były przed nimi.
- W tym momencie nie można było ich uznać winnymi tego, że wjechały komuś w tył samochodu, bo impet, z którym uderzyła ciężarówka był tak duży, że to kierowca tego pojazdu ponosi odpowiedzialność. Tutaj możemy mieć podobną sytuacją, bo w zdarzeniu brały udział zarówno samochody osobowe jak i ciężarówki - tłumaczył Tarczyński.
Autor: tol\mtom / Źródło: tvn24bis.pl