Frankowicze powinni wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć walczyć w sądach; rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego - podkreślił w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Lider Prawa i Sprawiedliwości był pytany w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce, czy frankowicze powinni zaufać prezydentowi i rządowi, że spełni obietnice wyborcze, czy wziąć sprawy we własne ręce i walczyć z bankami.
"Straszny cios"
- Myślę, że powinni wziąć sprawy we własne ręce i zacząć walczyć w sądach. Nie dlatego, żeby nie ufać prezydentowi czy rządowi, tylko dlatego, że prezydent i rząd są w sytuacji, która jest zdeterminowana w wielkiej mierze uwarunkowaniami ekonomicznymi - zaznaczył Kaczyński. Jak podkreślił, "rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego". - To byłby straszny cios we wszystkich obywateli, także tych, którzy mają kredyty we frankach. I tego w żadnym wypadku odpowiedzialny rząd nie może zrobić - dodał lider PiS. - Natomiast w procesach - to na pewno będzie trwało, bo takie procesy długo trwają - będzie można odzyskać różnego rodzaju rekompensaty. To będzie rozłożone w czasie. I z różnych względów będzie nieporównanie łatwiejsze także dla międzynarodowego świata finansowego. Z tym też musimy się liczyć. Taki dzisiaj jest świat, nic na to nie poradzimy- - powiedział Kaczyński.
Frankowicze walczą już od dawna
Jak mówił w TVN24 Arkadiusz Szcześniak ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu frankowicze walczą już o swoje prawa w sądach. - Tych spraw jest bardzo dużo, wygrywają je. Biorą więc sprawy w swoje ręce od bardzo dawna - podkreślił. Dodał, że stowarzyszenie stara się, aby sprawy w sądach toczyły się szybko i skutecznie. - Zadziwiające jest to, że prezes Kaczyński zwrócił uwagę, że polskie sądy funkcjonują bardzo źle, a jednocześnie wysyła klientów do tych sądów. My widzimy, jak powoli te sprawy rozstrzygają się w sądach i dobrze, żeby prezes Kaczyński oprócz zwrócenia uwagi, ja źle działają sądy, zwrócił uwagę na instytucje, które w tej sprawie działają. Chodzi o NPB, KNF czy resort finansów. To są instytucje, z których pracownicy bardzo często przez obrotowe drzwi przechodzą potem do sektora bankowego,. Oni na pewni nie przedstawili prezydentowi czy posłom faktycznego stanu tej sytuacji - zaznaczył.
Co z ta pomocą?
W sierpniu został złożony w Sejmie kolejny projekt prezydencki, przewidujący, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały.
Projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 r. do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 r.). Dotyczyć ma konsumentów, a także tych osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.
Prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że nie dojdzie do ustawowego przewalutowania kredytów frankowych, a w zamian wypracowane zostaną w ramach Komitetu Stabilności Finansowej "mechanizmy nadzorcze", mające skłaniać banki do dobrowolnych umów z klientami.
Czarny czwartek
Sprawa kredytów frankowych budzi emocje od "czarnego czwartku" 15 stycznia 2015 roku, gdy szwajcarski bank centralny (SNB) podjął decyzję o uwolnieniu kursu franka wobec euro, co doprowadziło do paniki na rynku i skokowego umocnienia się szwajcarskiej waluty, m.in. wobec złotego. Spowodowało to, że wielu właścicieli frankowych kredytów hipotecznych znalazło się w niezwykle trudnej sytuacji - wiele z tych kredytów miało w nowej sytuacji wskaźnik LtV przekraczający 100 proc., co oznaczało, że wartość hipoteki była niższa niż wartość kredytu. Wielu kredytobiorców miało też do spłacenia więcej niż przed laty zaciągnęli.
Zobacz. Propozycje dla frankowiczów okiem ekspertów (21.10.2016 r.)
Autor: tol/gry / Źródło: PAP