Czy zniknie kategoryczny - a nagminnie naruszany - zakaz konsumpcji alkoholu w pociągach? Na warsztat wzięła go komisja "Przyjazne Państwo" - i zamierza dopuścić sprzedaż i konsumpcję piwa i wina w całych pociągach, a mocniejszych trunków w wagonach restauracyjnych - donosi dziennik "Polska".
Janusz Palikot wie, jak zdobyć wdzięczność Polaków - zauważa gazeta. Napoje zawierające więcej niż 18 proc. alkoholu, czyli wódka, koniaki i whisky, mają być podawane jedynie do konsumpcji w wagonach restauracyjnych, a w zwykłych przedziałach poleje się piwo i wino.
Jak pisze "Polska", pomysł posła Palikota - choć z zastrzeżeniami - popiera nawet członek komisji z PiS, były harcerz Paweł Poncyljusz. – Wpłynęło do nas bardzo dużo wniosków obywatelskich, spróbujemy się więc z tym zmierzyć – mówi gazecie.
Obecnie przepisy zabraniają sprzedaży alkoholu w pociągach na relacjach krajowych. Wystarczy jednak wsiąść do pociągów, które kończą swój bieg poza granicami naszego kraju i piwo można już kupować bez przeszkód i pić do woli. Codziennością są też panowie, którzy z brzęczącymi szkłem torbami przemierzają wagonowe korytarze, mniej lub bardziej donosnie nawołując "piiiwo, piiiwo..."
Zarobi Wars?
– Nareszcie będzie normalnie – nie ukrywa radości cytowany przez "Polskę" Zbigniew Terek, prezes zarządu Wars SA, który o poselskiej inicjatywie dowiedział się od dziennikarzy. – Skończy się stan wojenny w pociągach. To relikt socjalizmu, czerwony jak karmazyn – wtóruje mu na łamach gazety Andrzej Buczkowski, dyrektor ds. marketingu i rozwoju Wars SA.
Zakaz sprzedaży alkoholu w pociągach i na dworcach obowiązuje od 1983 r. W 2005 r. były próby zmiany przepisów, ale skończyły się fiaskiem - przypomina dziennik.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24