- To jeszcze nie jest czas, żeby się bać. To były dopiero przepychanki - mówiła w TVN24 Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG. Jej zdaniem, gdyby Rosjanie naprawdę chcieli uderzyć, to nie wtedy, gdy jest jeszcze pogodnie i ciepło.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało w czwartek, że dostawy gazu z kierunku wschodniego w środę były o 45 proc. niższe od zamówienia. W poniedziałek dostawy surowca były mniejsze o ok. 20 proc., natomiast we wtorek o ok. 24 proc. w stosunku do dziennego zamówienia złożonego spółce Gazprom Export.
Nie ma strachu?
Piotrowska-Oliwa w sobotę w TVN24 była pytana czy boi się zimy. - Jeszcze nie mam powodu - odparła krótko.
I dodała: - "Jeszcze", dlatego że o wydarzeniach ostatnich dni tak naprawdę niewiele wiemy. Wiemy tylko tyle, że z jednej strony z jakiegoś powodu PGNiG zwiększył - i to bardzo znacząco zamówienia, o kilkadziesiąt procent z dnia na dzień (…). Z drugiej strony Gazprom dosyć powoli, nawet jak na technologiczne wymagania, odpowiadał na te zamówienia.
"Zbędna panika"
Piotrowska-Oliwa zaznaczyła, że dla zwykłego obywatela "zmniejszenie dostaw" i "zmniejszenie zamówień" brzmi tak samo. W rzeczywistości jednak nie znaczy tego samego. - Ilość gazu, która ze strony rosyjskiej płynęła od początku września była relatywnie taka sama. Ten strumień się nie zmniejszał, wręcz zwiększał - tłumaczyła. - Komunikaty, które poszły, zrobiły zbędą panikę. To jeszcze nie jest czas, żeby się bać. To były dopiero przepychanki - stwierdziła. Na koniec wyjaśniła: - Gdyby Rosjanie naprawdę chcieli uderzyć i gazowej broni użyć, to raczej nie wtedy kiedy ogólnie jest ciepło, kiedy gazu w Europie jest pod dostatkiem.
Autor: nsz//kdj / Źródło: tvn24